Rekonesans na Mylnej Przełęczy
Po trzech dniach spędzonych na Słowacji (Burza na Baraniej Przełęczy & Co słychać w Dolince Rumanowej?), postanowiliśmy poszukać szczęścia po polskiej stronie Tatr. Odwieźliśmy przy okazji Wojtka na dworzec autobusowy w Zakopanem. Niestety musiał opuścić nasze szeregi z powodu zaległego egzaminu na uczelni.
czwartek, 18 czerwca 2015
Wracając ze Strby złapaliśmy opóźnienie. Mieliśmy startować na szlak najpóźniej o 10, a na zegarku zaczęła zbliżać się już 11. Na drodze między Palenicą Białczańską a Zakopanem pechowo natrafiliśmy na dwa czeskie ślimakowozy, które przed każdym zakrętem (a jest ich tam przecież sporo), zwalniały do 20km/h. Mi to aż się ręce spociły na kierownicy z tego napięcia by nie wjechać im w zderzak!
Wpadliśmy szybko na parking pod Kuźnicami. Otwieramy bagażnik i okazuje się, że kijki zostały na Słowacji. Jeszcze tego brakowało! Na samą myśl o powrocie tam, robi mi się niedobrze.Damian spogląda na swój plecak wypchany szpejem... "Dobra, dam Ci moje. Chodź, idziemy bo czasu nie ma. Jakoś te Twoje odbierzemy wieczorem" - ukróciłam szybko tę konsternację, by nie doprowadzić do tego że para patyków zniweczy naszą ostatnią szansę na zrobienie czegokolwiek w tych Tatrach. Mój poziom determinacji udzielił się na szczęście Damianowi. Kupiliśmy bilety do parku i ruszyliśmy na Halę Gąsienicową przez Boczań. Nie wiem skąd się wzięły takie siły na szlaku, bo bez ani jednej przerwy, w utrzymującym się stale szybkim tempie dotarliśmy do Murowańca w 1h10minut! I moglibyśmy jeszcze wykręcić 3 minuty mniej, gdyby nie stada wycieczek idące całą szerokością ścieżki. Czuliśmy się jak Ueli Steck, tylko jemu się tak pewnie pot po tyłku nie leje :D W schronisku wpisujemy nasze taternickie zamiary. W sumie tak w razie "w", bo jak na razie pogoda która miała się po południu polepszyć wciąż jest bez zmian. Wiszące ciemne chmury przyklejające się do najwyższych grani powodują, że aura jest mało zachęcająca na robienie czegoś trudniejszego. Z uporem idziemy dalej. Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym zjawiamy się po 10 minutach, po kolejnych 20 minutach wdrapujemy się na Karb. Co daje od momentu startu z pod TPN-owskiej budy w Kuźnicach o połowę krótszy czas od sugerowanego na szlakowskazach.
Ponury Kościelec. |
Pamiętaj, że Twoje ciało potrafi więcej niż podpowiada Ci Twój umysł.... jakoś tak to leciało ;) |
Robimy krótką przerwę na wyrównanie oddechu i przechodzimy na południowo-zachodnią stronę Doliny Gąsienicowej, zwaną Doliną Zieloną Gąsienicową. W dole mamy tatrzańskie stawy, a nad głową ścianę Kościelca, której nigdy wcześniej nie przyglądaliśmy się tak blisko z tej strony. Damian szczegółowo analizuje każdy charakterystyczny fragment opadających ścian, odnajdując najbardziej znane drogi wspinaczkowe. W planach mamy dotarcie na Mylną Przełęcz. To miejsce, w którym rozpoczyna się Grań Kościelców. Idziemy trochę wydeptaną ścieżką, trochę po kamieniach wybierając takie jakie nam serce dyktuje.
W pewnym momencie Damian odwraca się i pokazuje na migi, że mam szykować aparat. Robię co każe. Z ruchu warg wyczytuję, że stoi kozica. Podchodzę do niego po cichu z przygotowaną migawką. I wtedy ukazuje mi się coś o czym nawet w snach nie śniłam! Kierdel ponad 20 kozic z małymi. Są jak na wyciągnięcie ręki. Te bardziej ciekawskie, zamiast się oddalać to zaczynają podchodzić. "Widzisz to co ja?" - zadaję jakbym miała chrypkę by ich nie wystraszyć. Robię trzy kroki do przodu i cykam zdjęcia, kolejne trzy i znowu zdjęcia. W pewnym momencie jesteśmy w samym środku tego kierdla. Odnoszę wrażenie, jakby przyjęły nas do swojej kamzikowej rodziny - nic sobie nie robią z naszej obecności. Są spokojne. Żywy symbol Tatr i taka sesja zdjęciowa! Po prostu zostały mi wynagrodzone te wszystkie ostatnie wycofy! Znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Poniżej totalny kozi oczopląs!!! Który kamzikowy portret najfajniejszy?
Ściany Kościelca widziane z Doliny Zielonej Gąsienicowej. |
Za rogiem Mylna Przełęcz. |
Część grani. |
W pewnym momencie Damian odwraca się i pokazuje na migi, że mam szykować aparat. Robię co każe. Z ruchu warg wyczytuję, że stoi kozica. Podchodzę do niego po cichu z przygotowaną migawką. I wtedy ukazuje mi się coś o czym nawet w snach nie śniłam! Kierdel ponad 20 kozic z małymi. Są jak na wyciągnięcie ręki. Te bardziej ciekawskie, zamiast się oddalać to zaczynają podchodzić. "Widzisz to co ja?" - zadaję jakbym miała chrypkę by ich nie wystraszyć. Robię trzy kroki do przodu i cykam zdjęcia, kolejne trzy i znowu zdjęcia. W pewnym momencie jesteśmy w samym środku tego kierdla. Odnoszę wrażenie, jakby przyjęły nas do swojej kamzikowej rodziny - nic sobie nie robią z naszej obecności. Są spokojne. Żywy symbol Tatr i taka sesja zdjęciowa! Po prostu zostały mi wynagrodzone te wszystkie ostatnie wycofy! Znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Poniżej totalny kozi oczopląs!!! Który kamzikowy portret najfajniejszy?
1. Zaczyna się. |
2. No witamy |
3. Popatrz jakie mam już duże różki! |
4. Widzę Cię! |
5. Dokąd idziecie? |
6. Prawy profil mam ładniejszy. |
7. Hmm, ale nie przyszliście tu po naszą zieleninkę, prawda? |
8. Blokada w drodze na Mylną Przełęcz. |
9. No serio, nie pójdziecie dalej! |
10. My obserwujemy wszystko z góry. |
11. Czas relaksu, relaksu to czas... |
12. Człowieki! Potraficie tak? |
13. Mamo! Czekaj! |
14. Wiem, że jestem piękna! |
15. Nie ma to jak wyprostować nóżki. |
16. No to hop! |
17. Ten mały to chyba wkurzony :) |
18.Królik? Kangur? Kozica? |
19. Żeby tak skakać to trzeba mieć dobrze umięśnione nogi! |
20. Uśmiech do zdjęcia? Proszę bardzo. |
21. Nie garb się tak przed tym kompem! |
22. Tutaj jest świetna zieleninka. |
23. Vibram? A co to takiego? |
24.To jak, idziecie ze mną? |
25. Patrzcie, oni twardą idą do góry! |
26. Teraz takie kreski pod okiem są modne :P |
27. To jest mój dom. Proszę nie niszcz go! |
28. Ommm ommm ommm... |
29. Teraz sobie zbiegnę i postrącam kamienie :D |
30. Zrzucam futerko. Jeszcze trochę i będę chudziutka! |
31. Chyba się przejadłam... |
32. Hej! Ja miałem być pierwszy! |
33. Posuń się! |
34. Chwila, jeszcze ja! |
35. Dla Was miejsca już nie ma, sorry.. |
36. Coś mnie swędzi na grzbiecie. |
37. Nauka skakania po skałach. |
38. Kilka tygodni lata i znowu trzeba będzie nabierać futra. |
39. Kozi brzdąc. |
40. A ku ku! |
Na Mylną Przełęcz docieramy po 15, z powodu sesji zdjęciowej kamzików. To trochę późno jak na operacje linowe. Pierwsza, najtrudniejsza turnia, nazywana Szafą sprawia wrażenie mało dostępnej na pierwszy rzut oka. Brakuje nam słońca. Wszystko wygląda na dwa razy trudniejsze, chociaż według wycen wcale takie nie jest. U mnie po takiej niespodziance, górskie akumulatory są tak naładowane, że mimo braku wejścia na nawet jeden szczyt podczas całego pobytu w Tatrach rekompensuje ona wszystko. Decydujemy się na przełożenie Grani Kościelców na ładniejszą aurę. Wiemy jak mniej więcej wygląda podejście, więc następnym razem na pewno będzie lepiej, no i może pobijemy swój rekord wejścia na Halę Gąsienicową? :P
Jak dla mnie wypad, który w rocznym zestawieniu na pewno będzie w pierwszej trójce! W domu, gdy zamykam oczy przed snem, wyobrażam sobie te kozice. Mieszkają tam dalej. Zmagają się z warunkami pogodowymi. Małe brzdące rosną, dalej skubią trawkę czy wygłupiają się na śniegu. To co się wydarzyło pod Mylną Przełęczą na długo zostanie mi w pamięci...
A co z kijkami Damiana? No oczywiście musieliśmy wrócić po nie na Słowację, ale mając take skarby na karcie pamięci w aparacie ta sprawa przestała mnie irytować :)
Szafa. |
Damian podchodzi kawałek granią w stronę Zawratowej Turni. |
Zmarzły Staw Gąsienicowy. |
Widok z Mylnej Przełęczy. |
Ktoś się rozpoznaje? :) |
Pośrednia Turnia. |
Zadymiona Grań Fajek. |
Jak dla mnie wypad, który w rocznym zestawieniu na pewno będzie w pierwszej trójce! W domu, gdy zamykam oczy przed snem, wyobrażam sobie te kozice. Mieszkają tam dalej. Zmagają się z warunkami pogodowymi. Małe brzdące rosną, dalej skubią trawkę czy wygłupiają się na śniegu. To co się wydarzyło pod Mylną Przełęczą na długo zostanie mi w pamięci...
A co z kijkami Damiana? No oczywiście musieliśmy wrócić po nie na Słowację, ale mając take skarby na karcie pamięci w aparacie ta sprawa przestała mnie irytować :)
Faktycznie, jak to złowrogo wyglądają te nasze ściany, gdy tylko najdzie nań choć trochę chmur, cienia i wilgoci. My też ostatnio zaklinałyśmy pogodę, tylko trochę niżej - u stóp zachodniej ściany Kościelca, z bólem serca w końcu odpuszczając wspinanie. Ale co się odwlecze nie uciecze! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńCo tam jakaś Mylna Przełęcz, co tam Grań Kościelców... Kozice absolutnie zdominowały ten post :) Czuć, jakie to spotkanie było dla Ciebie emocjonujące. Coś wspaniałego.
OdpowiedzUsuńMyślę, że zasłużyły sobie na taką dominację w tej relacji :) Wróciłam tak pozytywnie naładowana do domu jak nigdy :)
UsuńKozice świetne, uratowały dzień. Nigdy w Tatrach nie udało mi się trafić na więcej niż jedną na raz... :(
OdpowiedzUsuńBa, uratowały nie tylko dzień ale i cały nasz pobyt w Tatrach :) Kiedyś w Tatrach Zachodnich udało mi się zobaczyć 5 sztuk. Ten kierdel z relacji to mój rekord :)
UsuńPrzyjemne te scenki z kozłami, a widoki tatrzańskie jak zawsze pikne :)
OdpowiedzUsuńZ 50% zdjęć przywiezionych do domu, to z kozicami :D
Usuńsłitaśne koziczki, dorównują kotom :D
OdpowiedzUsuńOne mają te pyszczki jakby cały czas się uśmiechały :)
UsuńNic dziwnego, że pojawiło się tutaj aż 40 zdjęć kozic. Są prześliczne. :)
OdpowiedzUsuńMam dużo więcej zdjęć, ale już nie chciałam przeginać :D
UsuńŁo matko, ale cudne! No po prostu moja twarz nie może przestać się uśmiechać. Te maluchy są prześliczne, kadry trafione. A ujęcie z kozicą, wyglądającą jak zając, czy kangur, totalnie mnie wyluzowało. Aż głupio śmiać się na głos, ale mam ostatnio dobry humor, a Ty mi jeszcze dodałaś tymi fotkami. Mam nadzieję, że i Ciebie czeka miły tydzień. Najlepszego! :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że mogłam podtrzymać dobry humor. Pewnie Cię urlop jeszcze trzyma :) Głaski dla Mychy i czekam na kolejne relacje u Ciebie. Uściski!
UsuńSkąd ja to znam - jak są udane zdjęcia, to i wyjazd jest udany! Z przyjemnością obejrzałam kozią sesję :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym pewnie jest, chociaż tegoroczne lato miało być u nas przełomowe, wspinaczkowe, graniowe, ale niestety nie zgraliśmy się do końca z pogodą i urlopem.
UsuńMałe kozy pozamiatały, boskie są :)
OdpowiedzUsuńPewnie teraz już znacznie podrosły i szykują się do swojej pierwszej zimy :)
UsuńKozia sesja mega! Szczególnie zdjęcia jak młode ssą matkę. Cudne :)
OdpowiedzUsuńUważam to za moją najcenniejszą zdobycz. Nie spotkałam się czy to w Internecie czy to na wystawach z takim zdjęciem :)
UsuńPrawdziwie oryginalna "Kozia relacja" ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Teraz muszę polować na prawdziwie oryginalną świstakową relację ;)
UsuńPiszemy wprawdzie pierwszy komentarz u Ciebie, ale zaglądamy już jakiś czas i bardzo przyjemnie się tutaj wraca :) Kolejny dobry wpis mimo mniejszej ilości gór w stosunku do kozic ;) Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że się końcu odezwaliście. Zachęcam do częstszego komentowania. Oczywiście dodaję Wasz adres w linki w celu bycia u Was na bieżąco bo widzę, że ostro chodzicie po Tatrach :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńKozice wygrały uwagę tego dnia ;) Na mnie Gran Kościelców też czeka, może w przyszłym roku się doczeka w końcu...
OdpowiedzUsuńKozice Tatrzańskie są najpiękniejsze na świecie! Jak spotykałam jakieś w Alpach to nie wzbudzały u mnie takich emocji i uśmiechu co nasze ;)
Usuń