Góry
Izerskie zimą słyną głównie z narciarstwa biegowego. Ten rejon
to mekka wszystkich fanów tego sportu w Polsce. Serce bije głównie
od strony Jakuszyc. Tam jest przygotowana infrastruktura, odbywają
się zawody. Izery od strony północnej są praktycznie wyłączone
z krwiobiegu. Tam nie uświadczy się ratraka, bardzo rzadko spotka
się narciarza. Nieokiełznane ilości śniegu, cisza i narciarski
pierwiastek przygody - wizja mocno zachęcająca. Pojechaliśmy! Poza tym, Wysoka
Kopa zimą już dwa razy stawiała mi opór. Chciałam francę
zaskoczyć i w końcu udeptać na niej trochę śniegu. Czy dała w końcu za wygraną? :)
piątek, 15 stycznia 2016
Zajechaliśmy na parking na Rozdrożu Izerskim 767 m n.p.m (droga między Świeradowem Zdrój a Szklarską Porębą). Ilość padającego śniegu mocno nas zaskoczyła. W sumie to nie przypominam sobie, żeby w prognozach pogody zapowiadano opady przez cały dzień! Warunki były tak dobre, że ruszyliśmy na nartach już przy samochodzie. By dostać się na główny grzbiet, wybraliśmy spokojnie wznoszący się szlak żółty (Droga Panoramiczna). Trochę się nam dłużyło. Wszędobylska biel i brak słońca zaczęły psychicznie męczyć. Zakładaliśmy ślad, zmieniając się co jakiś czas na prowadzeniu.
Troszkę wymęczeni dotarliśmy w końcu do wiaty, która w okresie letnim stanowi m.in punkt wejścia na Wysoką Kopę (na szczyt nie prowadzi znakowany szlak). No tak, bez śniegu, to byłaby pestka. Góra jest dość rozlazła, więc samo podejście nie jest też męczące. Zimą to zupełnie co innego. Ścieżka przysypana śniegiem. Którędy iść? Drogę generalnie wyznaczały nam miejsca, w których nie wpadaliśmy w niskie iglaki. I tak szliśmy w nieznane, wypatrując przywieszonej do drzewa tablicy z napisem. A drzew mnóstwo, śniegu jeszcze więcej. Poszły w ruch urządzenia nawigacyjne. Wg nich osiągnęliśmy wysokość 1126 m n.p.m. Daliśmy sobie spokój z dalszym szukaniem, bo moglibyśmy tam zabalować do nocy. Chociaż faktem braku tabliczki byłam trochę niepocieszona. Damianowi nie chciało się wracać z powrotem do wiaty po naszych śladach. Wkradł się u niego mały narciarski survival...
|
Strumienia na nartach jeszcze nie pokonywałam. |
|
:D |
Pojawiliśmy się z powrotem na czerwonym szlaku. Podeszliśmy na nieczynną kopalnie kwarcu "Stanisław". W tym miejscu, zawsze czuję się jakbym była na jakiś odległych, zapomnianych przez świat terenach rosyjskich. Niestety samochodu (głównej atrakcji kopalni) już nie ma. Pokręciliśmy się chwilę i ruszyliśmy dalej.
|
W takiej aurze te opuszczony budynki są naprawdę straszne. |
|
Gdzie jest samochód? |
|
Uwaga na niskie gałęzie! |
|
Skałki na Zwalisku. |
Tuż za skałkami, na Rozdrożu pod Zwaliskiem 1005 m n.p.m mieliśmy skręcić w lewo na zielony szlak. Zaczęła się robić szarówka, a mazideł na drzewach jak nie było, tak nie ma. Oho, chyba te Izery nie chcą nas wypuścić! Damian zniknął. Marcin twardo próbował przedostawać się miedzy powalonymi konarami drzew na nartach. Ja się wkurzyłam i przypięłam narty do plecaka. W sumie to po raz pierwszy odkąd je kupiłam. Myślałam, że ich ciężar będzie makabryczny, ale plecy nawet się nie zająknęły. W końcu dobiegły do nas krzyki. Jest szlak! Ruszyliśmy. Niestety warunki uniemożliwiały na jakikolwiek zjazd. Zeszliśmy na butach. Gdy trochę zrobiło się szerzej, ponownie założyliśmy narty i w świetle czołówek pomknęliśmy w stronę parkingu.
|
Nasza pętelka. Nie uwzględniono poszukiwań Wysokiej Kopy :) |
|
Profil trasy wyliczony z portalu mapa-turystyczna.pl |
Piękną zimę zastaliście :D
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym jeszcze z takim warunem w górach "powalczył" ;)
Tak ostro sypnęło przez pare dni, ale równie szybko przyszła odwilż:)
UsuńNa piękną zimę trafiliście ! Ja Izery znam tylko z wysokości siodełka rowerowego ;)
OdpowiedzUsuńJa w Izerach stawiałam swoje pierwsze "kroki" mtb. Koniecznie muszę tam wrócić, jak śnieg stopnieje bo mam do powtórki jeden zjazd :)
UsuńU mnie Izery tylko jako uczestnik maratonów mtb w przeszłości. Przydałoby się tam wrócić :)
UsuńTrochę więcej słońca i mielibyście zimę idealną :) Mimo wszystko takie ośnieżone choinki strasznie mi się podobają. Na Podkarpaciu nie pomagają niestety nawet modlitwy o śnieg.
OdpowiedzUsuńDokładnie, brakowało słońca na trasie, choć takie warunki też mają swój urok.
UsuńAle zima! Jeszcze mnie nie poniosło w tamte strony, a widzę że dawno powinno :)
OdpowiedzUsuńRowerowo Izery mają bardzo wiele do zaoferowania. Koniecznie powinno Cię tam ponieść :)
UsuńCzyli troszkę zimy jednak jest tej zimy. Kiedyś zimową porą tam wędrowałem. To był koszmar. Jak stawałeś kolejny krok, pokrywa śniegu się łamała i noga się zapadała ok 25 cm. Trasę, która powinniśmy pokonać w 3,5 godziny, szliśmy 9 godzin. Nikomu nie życzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ta zima to tak co jakiś czas się przytrafia. Ja też kiedyś w Izerach przeżyłam taki koszmar. Dlatego jak ktoś chce zapuszczać się w głąb tych gór, to albo na nartach bądź rakietach.
UsuńAkurat mam z tyłu głowy plany poszukiwania Wysokiej Kopy w najbliższej przyszłości. Z tego co czytam, to może z tym być różnie;) Ale przecież nie chodzi o to by złowić króliczka ... (za pierwszym razem;))
OdpowiedzUsuńNo przecie wiadomo, że chodzi o to by króliczka gonić... :D Wysoka Kopa bez śniegu nie powinna stawiać oporu. Obmyśl dobry plan i napisz kiedy mam trzymać kciuki :)
UsuńZima miodzio. Szkoda trochę, że słońce się nie wychyliło. Widzę, że bakcyl biegówkowo-skiturowy kwitnie. :)
OdpowiedzUsuńBakcyl narciarski kwitnie, tylko ta zima nie chce na dobre "zakwitnąć". ;)
UsuńZimą tam jeszcze nie byłem :)
OdpowiedzUsuńTrzeba odrobić górskie lekcje w najbliższym czasie ;)
UsuńPiękną zimę trafiliście. Bardzo fajny spacer na nartach. :)
OdpowiedzUsuńPlanujemy jeszcze ustrzelić taką zimę w lutym. :)
UsuńWidoków nie było, ale i tak aura zajeb**a! :D A to zdjęcie baja: https://4.bp.blogspot.com/-3d1MbGe929E/Vr3JIcc9Y3I/AAAAAAAAGH8/qT2L-73Cdi4/s1600/Skadi-010.JPG
OdpowiedzUsuńW życiu na nogach nie mialam biegówek, więc pytam z ciekawości - męczące jest to ustrojstwo? Może się mylę, ale wydaje mi się, że pochłania znacznie więcej sił niż tradycyjne łazęgowanie.
To zależy jak na to spojrzeć. Myślę, że mniej męczące jest poruszanie się nartach niż zapadanie się co chwilę w śniegu po kolana. Pochłanianie sił zależne jest od tego w jakim tempie się poruszasz. Wiadomo, że generalnie to biegówki nadają się pod przygotowane szlaki/trasy. My na trasie mieliśmy na sobie narty backcountry/tourowe.
UsuńJa też miałem okazję być na Wysokiej Kopie zimową porą, ale na rakietach. I tabliczka była ;) https://2.bp.blogspot.com/-GKXJnfxm5iA/VRdGYhWXReI/AAAAAAABFRE/kPAfhvaSHCs/s1000/P1300682.JPG
OdpowiedzUsuńNo to masz po co tam wracać - po tabliczkę :P
Może jakby wyjrzało słońce, to by mi się bardziej chciało szukać tej tabliczki :P Zobaczymy, może w przyszłości jeszcze po nią wrócę ;)
UsuńPamiętam jak kilka lat temu w okresie letnim męczyłam się na Torfowiskach Izery a tu proszę, tyle śniegu. Co do Wysokiej Kopy to właśnie dochodzą do mnie słuchy, że jest to najwyższy szczyt a mimo wszystko nie prowadzi na niego znakowany szlak. Zdjęcia jak zwykle rewelacja! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWysoka Kopa zatem przed tobą :) Najlepiej wejść od strony tej wiaty, latem jest widoczna ścieżka, nie powinnaś mieć problemu z trafieniem. Pozdrawiam!
UsuńIle śniegu! A jak ja chciałam wybrać się na biegówki 2 tygodnie temu, to zimę odwołali:(
OdpowiedzUsuńNa bieżąco czytam komunikaty Biegu Piastów na fb. Warunki zmieniają się jak w kalejdoskopie :)
Usuń