Już
od jakiegoś czasu próbowaliśmy się ugadać na jakiś wspólny
wyjazd, ale jak nie praca to pogoda, jak nie pogoda to różnorakie inne sprawy stawały na
przeszkodzie. Kolejna próba nadeszła w pamiętny jak się później
okazało krokusowy nalot w Dolinie Chochołowskiej.
Świeżo
rozpoczęty miesiąc na dzień dobry przywitał mnie wolnym
weekendem. Od razu wysłałam wiadomość do Magdy z zapytaniem,
krótkim lecz treściwym: „1,2,3 kwietnia? :)” Odpowiedź bardzo
mnie rozbawiła. Mail zwrotny brzmiał: „Gdzie i o której? Jakie
plany i kierunek? :)”. Było więc wielce prawdopodobne, że wyjazd
w końcu wypali. Nawet prognozy pogody trzymały z nami sztamę.
Szykował się naprawdę wiosenny weekend w górach... a gdzie dokładnie? W Tatrach Zachodnich.
sobota, 2 kwietnia 2016
Jak to się zaczęło? Wsiadłam najpierw do swojego Rekina uzbrojona we flotę chusteczek obierając kierunek na Opole. Między zmianami biegów, toczyłam nierówną walkę o drożność swojego nosa. Choroba chciała mnie skuć w wirusowe kajdany. Nie poddałam się, chociaż wiedziałam, że na pewno będzie mi uprzykrzać wędrówkę po tatrzańskich szlakach; tym bardziej, że plany były dość nietypowe...
W Opolu zjawiłam się na czas. Pomysł na wycieczkę był już gotowy :). Ulokowaliśmy się do jednego auta i ruszyliśmy w kierunku słowackich Tatr Zachodnich. W połowie drogi urwał mi się film, ponoć sen jest najlepszy na przeziębienie (dobrze jak jeszcze we własnym łóżku, a nie podczas wyjazdu, ale co zrobić jak góry wzywają :P). Po 4 godzinach jazdy zameldowaliśmy się na parkingu ośrodka narciarskieg
o Roháče Spalena. Tłumy narciarzy zjazdowych w krótkich rękawkach, opalanko na składanych krzesełkach przy samochodach. Takie warunki, a my bez nart! O krzesełkach też nikt z nas nie pomyślał. Mieliśmy za to raki i czekany. Nasza trójca skryła się szybko w lesie. Wybraliśmy szlak zielony prowadzący na Sedlo pod Osobitou (1521 m n.p.m) . W "pelerynkach niewidkach", bo o tej porze tak trzeba, trasa minęła nam w miarę sprawnie (brak śniegu).
|
Przy Chacie Zverovka zastaliśmy małą polankę rosnących krokusów. fot. Pomysł na wycieczkę |
|
Szafran spiski. |
|
Prawda, że nas nie widać? ;) |
Gdy wpełzliśmy na przełęcz, pojawiły się pierwsze konkretne widoki na Tatry Zachodnie. Pod Osobitą zrobiliśmy sobie chwilową przerwę. Ostro przygrzewało, ale jednocześnie wiosenny zimny wiatr uporczywie przeszkadzał w swobodnym odpoczynku.
Nie usiedzieliśmy w takich okolicznościach za długo. Zdążyliśmy już ochłonąć po tym 2 godzinnym podejściu i zwyczajnie zaczęło się nam robić troszkę zimno.
|
Jesteśmy na przełęczy. fot. Pomysł na wycieczkę |
|
Sople znikały w oczach. |
Ruszyliśmy najpierw na zdobycie Grzesia 1653 m n.p.m - pierwszy szczyt z zachodniotatrzańskiej trójcy. Miało być lekko, przyjemnie i szybko. Wymienione przysłówki, przekształciły się ostatecznie w ciężko, nieprzyjemnie, wolno. Od momentu wyjścia z auta do postawienia nogi na Grzesiu zeszło nam 6 godzin! Wszystko za sprawą niekorzystnej konsystencji śniegu, która trwale nas spowolniała. Do tego jeszcze ze trzy razy szukaliśmy szlaku.
|
Idziemy na podbój Grzesia. |
|
To którędy teraz? |
Na Grzesiu zastaliśmy kilku maniaków zachodu słońca z przygotowanymi do spektaklu aparatami. Powoli zbliżał się wieczór. Warunki spotkane na szlaku zweryfikowały nasze górskie plany. Szykowała się zmiana głównej wisienki na wyjazdowym torcie. Zanim jednak gdziekolwiek poszliśmy dalej, w nocy na zmianę pilnowaliśmy jednego ze słupków granicznych.
|
Szukamy dogodnego słupka granicznego do pilnowania ;) |
|
Oto ci on! ;) |
|
Dobranoc! |
niedziela, 3 kwietnia 2016
Nastał nowy dzień. Dzień szczególny w tatrzańskiej historii. Tego bowiem dnia miały miejsce dwie niecodzienne sytuacje:
- Dolina Chochołowska prawie pękła w szwach (3 kwietnia padł absolutnie nowy rekord frekwencji w Tatrach. 25 tys. osób jednego dnia zakupiło bilety wstępu do parku w jednym punkcie biletowym)
- nad Polskę nadciągnął pył znad Sahary (a ja przez cały dzień myślałam, że mi się wzrok pogorszył przez pilnowanie tego słupka!!!)
W sumie to wymieniłabym jeszcze trzecią. W końcu miałam jakieś widoki na Wołowcu. Zanim jednak tam dotarliśmy, zahaczyliśmy jeszcze o
Rakoń 1879 m n.p.m (drugi z Zachodniotatrzańskiej trójcy). Do południa warunki były całkiem przyjemne (zmrożony śnieg), mieliśmy jednak świadomość, że po południu będzie biała roztapiająca się chlapa, do tego straszył też widok dość licznych lawinisk w okolicy. Nasz pierowotny plan - przejście Rohaczy, zdecydowaliśmy się przełożyć na inny raz. Stąd też zamiast Rohaczy, wisienką na tatrzańskim torcie został
Wołowiec 2064 m n.p.m. Mój katar za to wciąż miał się świetnie, jedynie zmienił konsystencję wprost proporcjonalnie do popołudniowej konsystencji śniegu ;)
|
Koniec z pilnowaniem słupka. Czas ruszać dalej!
fot. Pomysł na wycieczkę |
|
Dolina Chochołowska. Nawet nie wiedzieliśmy, że na naszych oczach tworzy się historia ;) |
|
Rakoń zdobyty! Karimatka time! fot. Pomysł na wycieczkę |
|
Prosto na Wołowiec hej! |
|
Snują kolejne pomysły na wycieczkę :) |
|
Już szczyt czy jeszcze nie już? fot. Pomysł na wycieczkę |
|
Na Wołowcu jeszcze trochę śniegu zastaliśmy :) fot. Pomysł na wycieczkę |
|
Komplet tabliczek Zachodniotatrzańskiej trójcy.
Grześ - Rakoń - Wołowiec |
|
Rohacz Płaczliwy 2125 m n.p.m fot. Pomysł na wycieczkę |
|
Rohacze - następnym razem kochanieńkie ;) |
|
No niby wszystko widać, ale jednak nic nie widać. Efekt pyłu znad Sahary. |
|
Widok z Wołowca na dalszą stronę Tatr Zachodnich. |
|
Liczne lawiniska na zboczach Łopaty 1958 m n.p.m |
Na szczycie posiedzieliśmy dłuższą chwilę, który dzieliliśmy z innymi turystami oraz skiturowcami. Czas już nas tak nie gonił jak wcześnie. Gdy wiatr znowu zaczął nam dokuczać ruszyliśmy w dół. Na Rakoniu uciekliśmy na słowacką stronę, ponownie odziewając się w pelerynki-niewidki. W porze obiadowej zjawiliśmy się przy aucie.
|
W końcu jakiś sprzęt zimowy poszedł w użycie ;) |
Ooo widzę że tamtego weekendu wszyscy byli w Tatrach :D
OdpowiedzUsuńBtw, nie wiem jak Ty, ja nie mogę przeboleć tego zamkniętego szlaku na Osobitą. Za każdym razem jak widzę relację z tego rejonu Tatr, wzdycham ciężko ;_;
A foty jak zwykle super ;)
Tak, kilku blogerów z górskiej sfery było faktycznie w Tatrach, tylko rozlokowali się w różnych dolinach :) Na Przełęczy pod Osobitą byłam pierwszy raz, być może jak zjawię się tam ponownie to wtedy zaczną mnie ogarniać podobne emocje jak u Ciebie w sprawie zakazu wstępu ;)
UsuńJa tylko powiem, że na szczyt w dalszym ciągu wiedzie bardzo wyraźna ścieżka, na której sa jeszcze widoczne kolorowe znaki ;)
UsuńFajne widoki, a ten pył w powietrzu widac od razu jak się porówna zdjęcia z dwóch dni. Sam tego dnia się zastanawiałem czemu to niebo takie jakies dziwne. Dopiero w domu dowiedziałem się co to było.
Tak, widać dokładnie różnicę na zdjęciach między pierwszym a drugim dniem. Też dopiero w domu dowiedziałam się jaka była przyczyna tej dziwnej widoczności.
UsuńW końcu coś co cieszy nasze oczy :) Wycieczka zdecydowanie w naszym klimacie, a pogoda jak marzenie ! Wołowiec odcisnął się w naszej pamięci bardzo pozytywnie i jeśli nasze plany w pełni się zmaterializują to "przechodnie" będziemy go jeszcze dwa razy w tym sezonie odwiedzać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy ;)
Ja jakoś ciągle nie mogę się w Zachodnie zapuścić dalej... zawsze ten Wołowiec dzierży miano najwyższej góry podczas wycieczki. A mam wiele miejsc w tych rejonach do zobaczenia. Są zupełnie przeze mnie nieprzedreptane.
UsuńPiękne zimowe obrazki. Tatry, o jakich marzę, by kiedyś pospacerować po nich o tej porze roku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Śnieg jeszcze leżący, ale temperatura przyjemnie dodatnia. Warto wybrać się w takie warunki, oczywiście mając na uwadze stopień zagrożenia lawinowego.
UsuńFajna wycieczka, nam się udało w ubiegłym roku w lutym zaliczyć "trójcę", tylko od Chocholandu. Widzę, że ostro wspinasz się i zdobywasz nowe drogi. Pozdrawiam. Piotrek
OdpowiedzUsuńPiotrku, jaki to wspin, toż to zwykłe łazikowanie ;)
UsuńPisząc o wspinie, miałem na myśli Świnicę i Śnieżne Kotły. Może nie w tym temacie to napisałem. "Trójca" to faktycznie typowy spacerniak.
UsuńPięknie. Spontaniczny wyjazd, w dodatku z dobrym towarzystwem, przy super pogodzie - czego chcieć więcej? Rohacze wciąż na mnie czekają, jakoś nie udało się ich "dziabnąć" od strony Wołowca, ale w tym roku mam na nie chrapkę. Uściski :)
OdpowiedzUsuńDuśka, to była moja druga próba z Rohaczami, więc nie jesteś osamotniona :)
UsuńGratuluję udanej wycieczki! :) Fajna taka integracja górskiej blogosfery. Zapraszam także do mnie, ostatnimi czasy przeniosłem się z bloggera na własny serwer w związku z czym funkcjonuję już tylko pod adresem: www.swiat-gor.pl. U mnie tymczasem poza górskimi relacjami trwa konkurs z okazji przenosin (http://www.swiat-gor.pl/konkurs-swiat-gor/). Zachęcam gorąco do udziału i pozdrawiam. Adrian - Świat Gór- Czyli blog o górach :)
OdpowiedzUsuńOkej, zmienię Twój adres w linkach :)
UsuńDziękuję :-)
UsuńOj ten pył znad Sahary popsuł nam widoczki w pierwszy weekend kwietnia ;)
OdpowiedzUsuńTo co ? Kiedy integracyjny wypad rowerowy ? ;)
Ha ha, ja jeszcze jestem cienias rowerowy. Zwłaszcza po tym jak się wydało, jaką masz rowerową przeszłość z UpHill Race Śnieżką na czele :) Muszę jeszcze trochę kilometrów pokręcić by nie spowalniać wycieczki na podjazdach :P Ja tam integracje z górską blogosferą bardzo lubię, więc kto wie, kto wie. Mogę zdradzić, że na blogu najbliższa relacja będzie pod szyldem mtb :)
UsuńSpoko, poczekam. Miałbym dla Ciebie kilka ciekawych propozycji na fajnie spędzenie dnia lub weekendu na mtb. I to bez żadnej spiny. Po prostu luzik, a zabawa przednia :)
UsuńCo do spowalniania wycieczki na podjazdach to ja się z tego ostatnio bardzo cieszę bo mogę zdjęcia porobić :D
Można powiedzieć, że integrowaliśmy się telepatycznie z wami! 2 kwietnia byliśmy na Chochołowskiej, a potem na Grzesiu i Rakoniu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAno, jakby się tak wcześniej spiknąć to i minizlot górskiej blogosfery można było wtedy zrobić :) Widziałam Wasze piękne zdjęcia z Polany Chochołowskiej :)
UsuńA ja powiem, że te górskie, podobają mi się bardziej u ciebie i już trochę zazdroszczę:D Jakoś nigdy nie mogę dojść ładu z balansem bieli przy śniegu :)Ostatnio coś mi się nie wyświetlają posty na fb i widzę, że mam sporo zaległości. Jakieś rowery, jakieś hamaki... Super! :)
Usuń