Gran
Paradiso 4061 m n.p.m, jest najwyższym szczytem w całości leżącym na terenie
Włoch i należy również do grona tak zwanych Wielkich Smoczych
Szczytów (określa to tak w swoim przewodniku Richard Goedeke
„Alpejskie Czterotysięczniki”). W tej wąskiej grupie znalazł
się dlatego, iż „Obok trzech najwyższych łańcuchów górskich,
obejmujących większość szczytów wznoszących się ponad 4000 m,
w Alpach znajdują się trzy niższe masywy, w których jedynie
najwyższe wzniesienia osiągają taką wysokość”. Gran Paradiso
ma swoje wady i zalety. Do tych pierwszych zalicza się głównie
dość spora ludzka frekwencja ze względu na to iż jest dobrym
celem aklimatyzacyjnym przed Mont Blanc, jednak to wszystko zostaje
wybaczone, gdy stoimy na wierzchołku tej góry. Szczyt oferuje fantastyczny widok na wielkie alpejskie gwiazdy, w tym tą najwyższą - Mont Blanc!
Tym
razem, wejście na Gran Paradiso poprowadzi w formie słownej Damian:
Po
wejściu na Habichta uznaliśmy, że rok bez trzytysięcznika to rok
stracony. Kierując się tą zasadą, weszliśmy rok później na
Hochalmspitze, a następnie na Grossglocknera. W
kolejnym roku udało nam się wejść na dwa czterotysięczniki –
Allalinhorn oraz Weissmies. Nie
chcąc obniżać lotów, wypadało również w tym roku przekroczyć
cztery tysiące. Wybór
padł na Mont Blanc który wypada po prostu mieć w swoim górskim
CV.
poniedziałek, 4 września 2017
Jako
cel rozgrzewkowy wybraliśmy Gran Paradiso, postanawiając jednak
wejść na szczyt na lekko i w jeden dzień prosto z campingu. Do
zespołu dołączył tradycyjnie Marcin i w trzyosobowym składzie
wyruszyliśmy z Polski, docierając przez Przełęcz Świętego
Bernarda do Aosty gdzie zaplanowaliśmy rozejrzeć się po sklepach
outdoorowych i zjeść tradycyjną, włoską pizzę. Po
południu dotarliśmy na camping Pont Breuil. Bardzo fajne miejsce
które pomimo położenia całkiem wysoko (1960 m. n.p.m.) i surowego
otoczenia oferuje bardzo cywilizowane warunki z zadbanymi łazienkami,
umywalnią oraz pralnią a także sklepem gdzie możemy zaopatrzyć się w podstawowe produkty niezbędne do przeżycia, jak na przykład
piwo czy mapa. Rozbiliśmy
namiot, spakowaliśmy się, zjedliśmy obiad i położyliśmy się
spać.
|
Wielka Przełęcz Świętego Bernarda 2469 m n.p.m |
|
Camping w Pont. |
wtorek, 5 września 2017
Wstaliśmy
ok godziny 4.30, 30 minut później niż planowaliśmy. Gotujemy
śniadanie i wychodzimy około 5.30. Po
drodze mijamy się z kilkoma schodzącymi osobami. Wschód słońca
zastał nas w miejscu gdzie szlak, prowadzący początkowo stromym
zboczem, wyprowadza na wypłaszczenie terenu poniżej schroniska
Vittorio Emanuele II. Schronisko
charakteryzuje się mało wysublimowaną architekturą, przywodzącą
na myśl Studlhutte albo wielką beczkę po oleju. Doznań
estetycznych wprawdzie nie zapewnia ale pewnie spełnia swoje
zadania.
|
Rifugio Vittorio Emanuele II 273m n.p.m |
W
schronisku zastajemy zdjęcie-schemat świadczący o zamknięciu
normalnej drogi przez lodowiec Gran Paradiso (zapewne z powodu
znacznego jego wytopienia) i kierujący nas na grań oddzielającą
dolinę tegoż lodowca od doliny lodowca Laveciau.
|
Po krótkich obradach, wybieramy drogę "YES". |
Podążamy
zatem w tamtym kierunku, początkowo po głazistym usypisku,
następnie wysokiej morenie wyprowadzającej nas pod kilkumetrową
ściankę zamykającą drogę do grani (gdzieniegdzie ringi). Po
chwili maksymalnie dwójkowych wygibasów wychodzimy na grań,
tworzącą w tym miejscu rozległe plateau, pokryte płaskimi,
przypominającymi płyty nagrobne głazami a także kopczykami z
których niektóre przypominają stele bądź menhiry, zamiast
klasycznego usypiska kamieni mamy tu bowiem do czynienia z głazami
ustawionymi pionowo. Marzniemy w dłonie ale w momencie kiedy
podążamy owym „cmentarzyskiem” zza szczytu wyłania się
słońce, ogrzewając nas. Momentalnie zalewa nas fala optymizmu.
|
Podejście moreną. |
|
Pozytywne nastawienie: MODE ON. |
|
Petit Paradis 3921 m n.p.m |
Gdy
dochodzimy do spiętrzenia grani, okazuje się iż mamy przed sobą via ferratę. O tym schroniskowy schemat nie wspominał. Mamy do
wyboru zejść na uszczeliniony lodowiec Laveciau, którym podąża
większość osób, albo stosując improwizowaną asekurację podążyć
ferratą. Decydujemy się na to drugie rozwiązanie. Okazuje się to
strzałem w dziesiątkę – ferrata nie jest trudna, za to bardzo
malownicza i fotogeniczna, z pięknymi widokami na masyw Mont Blanc.
Wprawdzie zajmuje nieco więcej czasu niż proste dreptanie po śniegu
na które się nastawialiśmy, niemniej czas wciąż mamy możliwy do
przyjęcia.
|
W dole mamy lodowiec Leveciau. |
|
Mont Blanc jadł nam z ręki. |
|
Ta ferrata musiała powstać stosunkowo niedawno. We wspomnianym przewodniku R. Goedeke, normalna droga na szczyt prowadzi tak, którą na pocztówce określono "NO". Przewodnik mamy z 2014 r. Jak widać sytuacja na Gran Paradiso dość szybko się zmienia. |
|
Przejście pod skalnym okapikiem. |
|
A po pokonaniu okapiku, drabinką napieramy do góry. |
|
Dach Europy - Mont Blanc 4808 m n.p.m. Kawał z niego góroszona! :D |
Po
przejściu ferraty wychodzimy na górną część lodowca Gran
Paradiso i podążamy nim do podstawy kopuły szczytowej. Tu
zastajemy tłumy czekające w kolejce na wejście. Na szczęście
jesteśmy jednymi z ostatnich, toteż po chwili tłum się przerzedza
i udaje nam się osiągnąć wierzchołek. Jest on raczej skalisty,
jednak nietrudny. Ostatnie kilka metrów pokonujemy jednak po skalnym
gzymsiku w znaczącej ekspozycji, co może niektórym sprawić
problem.
|
To którędy teraz? |
|
Idziemy tak jak ślady prowadzą ;) |
|
Mont Blanc wciąż czuwa w oddali. |
|
Jesteśmy coraz wyżej i w końcu pojawią się nowe widoki. |
|
Do pokonania jeszcze szczelina brzeżna, krótki scrambling i mamy szczyt! |
|
Wieszczek z Gran Paradiso. |
|
Końcowy, skalny odcinek. Gdy skała wolna od lodu, lepiej wchodzić bez raków ;) Jest jedno dość mocno eksponowane miejsce do przejścia. Do pokonania jest skalny parapet długości około 2-3 metrów. Dla śmiałków o słabszych nerwach są wbite pomocne dwa haki. |
Na
szczycie robimy tradycyjne zdjęcia z flagą i witamy się z Madonną...
|
Jest szczyt, jest krzyż Madonna! |
|
Panorama ze szczytu Gran Paradiso - widoczny Matterhorn oraz Masyw Monte Rosa. |
|
Widoki ze szczytu. |
|
Widoki ze szczytu. |
|
Lodowiec Brenva w Masywie Mont Blanc. Lodowiec podobno rok w rok traci około 12 metrów głębokości. |
|
Uczta dla oczu, serca i duszy! Najbardziej oddalony, ale bardzo charakterystyczny Monte Viso 3841 m n.p.m |
|
Rozpoczynamy ewakuację ze szczytu. |
Schodzimy. Tym razem decydujemy się na drogę lodowcem Laveciau, wśród ogromnych szczelin. Po zejściu z lodowca wychodzimy na pokryte gruzem skalnym plateau, którym w drugą stronę podążaliśmy rano. Tutaj rozdzielamy się z Marcinem i swoim tempem, klucząc nieco, docieramy do schroniska Vittorio Emanuele II.
|
Ludziorki na lodowcu |
|
Skadi na... lodowcu :) |
|
Labirynt w wersji lodowcowej. |
|
Lodowiec Laveciau. |
|
Ponownie na skalnym podłożu. |
|
A tak wygląda sytuacja na mapie. |
Chwilę
przed schroniskiem do naszych uszu dociera potężny grzmot, jak się
później okazuje, z okolic pięknego szczytu Ciarforon miał miejsce
obryw, zapewne lodu który jeszcze pokrywa wierzchołek, nadając mu
wygląd dachu gotyckiej katedry. Zatrzymujemy się na chwilę przy
schronisku, by zaraz potem rozpocząć schodzenie na camping, gdzie
docieramy już po zmroku.
|
Ciarforon 3640 m n.p.m |
W końcu upragniony prysznic i satysfakcja ze zdobycia czterotysięcznika prosto z samochodu w jeden dzień. Następnego dnia czeka nas przejazd do Francji i kolejne wyzwanie – ale o tym w następnej relacji. Jak nietrudno się domyślić, azymut mieliśmy ustawiony na Mont Blanc.
Chyba nie umiem tego skomentować inaczej, jak tylko "WOW!" :D Widoki genialne, a tak jak piszesz, samo wejście na cztery tysiące prosto z samochodu to już niezły wyczyn :)Czekam na kolejną relację, bo ciekawi mnie, czy był ten Blanc, czy nie ;)
OdpowiedzUsuńNo jak na razie widok z Gran Paradiso jest moim numer 1. A kusi mnie to Monte Viso, bo z panoramy bardzo się wyróżniał. Może kiedyś...
UsuńJa w przyszłym roku planuję jakieś kilka ponad 4 tys :) Może akurat tam...fajnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńPolecam. Co prawda chętnych na zdobycie szczytu sporo, ale warto dla tego widoku Alp po horyzont.
UsuńWoW! Bosko! Ledwo co pozbierałem szczękę z podłogi jak zobaczyłem te widoki! Gratki kolejnej czwórki z przodu ;) Z niecierpliwością będę wypatrywał relacji z Blanca :P
OdpowiedzUsuńRelacja z Blanca już jest --> http://www.skadinagrani.pl/2017/11/w-pogoni-za-mont-blanc.html
UsuńWow! The photos are really nice!! We were there some years ago and I still remember that mountain as a great experience =)
OdpowiedzUsuńGreetings from Spain!
Hi jMii! Yes, that was great experience. The best thing is that we reached the summit in one day. I'm proud of it. :) Kisses from Poland :*
UsuńGratulacje! Podziwiam i zazdroszczę widoków. To co, za roku pasowałoby jakiś pięciotysięcznik zrobić :-P ?
OdpowiedzUsuńNie mówię nie... ale mam kilka pomysłów, które chciałabym jak najszybciej zrealizować i nie jest to 5 tysięcznik. :)
UsuńO madonno co za akcja, co za widoki, co za support. Gratuluje
OdpowiedzUsuńO Madonnkę radzę się nie opierać, bo się trochę kiwa, ale szczyt polecam... Zróbcie powtórkę Glocka i lećcie na Gran Paradiso :)
UsuńPrzepięknie! Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Wy w tym czasie pakowaliście się na GR 20... Zazdraszczam... :)
UsuńSiemka, fajna relacja! Praktyczna. Czy da się ominąć wariant po lodowcu trasą YES i bez asekuracji? Czyli wtedy raki czekan i zestaw do via ferrat wystarczą? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie da się uniknąć całkowicie drogi po lodowcu. Via ferratą można ominąć tylko tą najbardziej uszczelinioną część. W wyższych partiach, bliżej szczytu, lodowiec był przykryty warstwą śniegu pod którym mogły czyhać szczeliny (akurat podczas naszego wejścia). Ja bym osobiście zabrała sprzęt lodowcowy i związała się liną. Na odcinek ferratowy wystarczy lonża via ferratowa, chociaż my wpinaliśmy się do metalowej liny karabinkami z taśmą. Ferrata nie jest trudna, więc z tym prowizorycznym sprzętem czuliśmy się bezpiecznie.
UsuńGratulacje. Zazdroszczę widoków. Nam się nie udało. Dobrze, że w schronisku mają sprawną suszarnię. Czekaliśmy na poprawę pogody. W środę zeszliśmy na parking.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam TM
nieśmiało zauważę, że główny wierzchołek (4061 m npm) to ten kolejny, za Madonną (4058 m npm)...
OdpowiedzUsuńZ jakiej mapy korzystacie? wybieram się tam i na Mt Blanc i szukam dobrej mapy
OdpowiedzUsuńMa wyjeździe Gran Paradiso + Mont Blanc korzystaliśmy z następujących map:
Usuń- Carta dei sentieri 1:25 000 "Valsavarenche Gran Paradiso" numer 9
- Chamonix Mont-Banc , Massif du Mont Blanc 1:25 000; 3630 0T; ign.fr
- Monte Bianco; Mont Blanc 1:50 000, Kompass numer 85
Gratulacje, piękne widoki i piękna góra. Ile czasu zajęło Wam wejście na szczyt oraz zejście ?
OdpowiedzUsuńRozpoczęliśmy o godzinie 5 rano, wróciliśmy koło godziny 21:00.
Usuń