Po tym jak w
strugach deszczu opuszczaliśmy Chamonix - W pogoni za Mont Blanc,
już w trakcie drogi do Polski analizowaliśmy prognozy pogody w
rejonach górskich, które deszczowy front oszczędzi. W tej grupie
znalazły się m.in. Tatry.
Dobrej
pogody miało starczyć na parę dni, akuratnie tyle ile zostało
w ramach naszego urlopu. Nie mieliśmy konkretnych planów. Po prostu
wieczorem mieliśmy siadać przy mapie i wybierać coś co
akuratnie nam wpadnie w oko.
środa, 13
września 2017
Tego dnia,
mimo że było słonecznie to w wyższych partiach gór przeraźliwie
wiało. Poznałam się nie raz na tym jak wietrzysko potrafi wymęczyć
i odebrać przyjemność z łaziorki. Ale Tatry to przecież nie
tylko wyniosłe granie, to także regle, osłonięte lasami od nieprzyjemnych podmuchów
wiatru. Czasem mam wrażenie że można tam znaleźć więcej miejsca i spokoju na szlaku.
Kolejnym „za” by wybrać się właśnie szlakami pasma reglowego było to, że wycieczkę można rozpocząć już z
jakiejkolwiek w Zakopanem kwatery. Odchodzi więc problem dojazdu.
Z racji, że
nasza miejscówka znajdowała się w pobliżu Doliny Strążyskiej, to
właśnie od tego punktu rozpoczęliśmy nasz dłuuugi spacer. Czarnym
szlakiem - "Drogą pod reglami" udaliśmy się w
stronę Kuźnic. Po drodze jeszcze wpadliśmy na obiad do baru Fis przy rondzie Kuźnickim.
|
Taka piękna pogoda, tylko ten wiatr :( |
Odnaleźliśmy
szlak zielony na Nosal i po kilku minutach już staliśmy przy budzie
TPN. Opłaciliśmy bilet za wstęp do parku i to co zjedliśmy na
obiad, szybko mieliśmy okazję spalić podczas wejścia na pierwszy szczyt dnia.
Przewyższenie może nie jest duże, ale bardzo strome, stąd szybko
zdążyliśmy się rozgrzać.
|
Ostro w górę! |
Dzięki swoim zachodnim ścianom Nosal (1206 m
n.p.m) jest efektownym wzniesieniem reglowym górującym nad
Kuźnicami, . Kształty
skał przypominają nos, stąd otrzymał właśnie taką nazwę. Widok
ze szczytu jest niczego sobie. Posiedzielibyśmy znacznie dłużej,
ale chłodny i silny wiatr skutecznie nas zniechęcił do dłuższej posiadówy. Szybko udaliśmy dalej, by ponownie znaleźć się poniżej granicy lasu.
|
Zdobywcy Nosala. |
|
Cześć mały! |
|
Liny kolejki linowej PKL Kasprowy Wierch. |
|
Taaaki korzeń! |
|
Jeszcze chwilka i schowamy się przed waitrem. |
Dotarliśmy
do Nosalowej Przełęczy i stamtąd zmieniliśmy szlak na kolor
żółty, którym mieliśmy dotrzeć do Olczyskiej Polany. I o ile na
Nosalu byłam już podczas swojego żywotA kilka razy, tak te rejony
były dla mnie zupełnie nieznane.
|
Oznaki kończącego się lata :( |
|
Ale żywe kolory na szlaku jeszcze spotkaliśmy. |
|
Dzisiaj jeszcze wystawimy się na wiatr ;) |
Na
Olczyskiej Polanie, wybraliśmy z powrotem zielone znaki. Na początku prowadzi po płaskim, ale nie mija parę minut a ponownie wzrasta nam tętno. Nadszedł czas zdobyć Wielki Kopieniec (1328 m n.p.m)!
|
Olczyska Polana - bardzo przyjemne miejsce. |
|
Jeszcze parę schodków i mamy drugi szczyt dnia! |
Na Wielkim
Kopieńcu, tak jak na Nosalu – wieje. Jednak mimo tych
niedogodności, przesiadujemy troszkę dłużej. Ze szczytu pięknie widać m.in. Kościelec, Świnicę czy Orlą Perć.
|
Szczyt od dawna planowaliśmy zdobyć na skiturach, ale na pieszo też jest fajny :) |
|
Pan Kościelec. Wiadomo, prezentuje się świetnie! |
|
Dobry widok na Zakopane. |
|
Gubałóweczka! |
|
Dobra miejscówka, by posiedzieć dłużej. Tylko bez towarzystwa wiatru! |
Zdecydowaliśmy
się zejść do Toporowej Cyrhli podążając dalej zielonym
szlakiem, a następnie czerwonym.
|
Polana pod Kopieńcem. |
Toporowa
Cyrhla jest najwyżej położoną część Zakopanego. Można stamtąd
łapać busa albo podejść do najbliższego przystanku komunikacji miejskiej.
My zdecydowaliśmy się zejść do centrum na piechotę. Droga nie ma ani
chodnika, ani pobocza, więc około 2,5 km pokonaliśmy w trochę
szybszym tempie. Dopiero przy Jaszczurówce przywitaliśmy się z chodnikiem.
Kombinacją kilku ulic, zjawiliśmy się na Krupówkach w celu
spałaszowania jakiejś kolacji. Potem, pozostało już tylko dotarcie
na kwaterę.
|
Jak z buta 33 minuty to idziemy! |
|
Kaplica Najświętszego Serca Pana Jezusa w Jaszczurówce. Koniecznie muszę zrobić fotę w wersji zimowej! |
|
Hej! Nie wiecie którędy na Krupówki? Idźcie za nami! |
Zdeptaliśmy przez cały dzień około 20 km. Wycieczka w sam raz nadaje się na rozruch przed większymi tatrzańskimi wyzwaniami oraz dla tych którzy jeszcze nigdy w życiu nie widzieli Tatr, a chcieliby przy okazji wycieczki zdobyć już jakieś szczyty.
Oba szczyty niby niewysokie, ale za to z pięknymi widokami. Na Kopieńcu byłam na początku września. Trochę się minęliśmy :) Ostatnia fotka wymiata :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńAj szkoda, że się minęliśmy :(
UsuńTeż kiedyś odwiedzałem te dwa szczyty po tym, gdy halny wywiał nas z Zawratu. Jakoś trzeba sobie radzić, by się nie nudzić, a widoki nie są takie złe ;)
OdpowiedzUsuńTaka wycieczka reglowa to całkiem fajna alternatywa, właśnie gdy generalnie warunki w wyższych partiach są nie za ciekawe.
UsuńJa swój Kopieniec zdobyłem przy okazji wędrówki ze schroniska Roztoka do Kuźnic przez te wszystkie Waksmundzkie polany i inne
OdpowiedzUsuńTamte rejony też muszę sobie odświeżyć :D Pamiętam jak w okolicach Waksmudzkiej spotkałam na szlaku wieeelką kupę niedźwiedzia...
UsuńJelenie przy rondzie wygrały :D
OdpowiedzUsuńWidziałam jak wymusiły pierwszeństwo na rondzie :D a OC pewnie niewykupione ;)
UsuńWspaniały rozruch, czekam na kolejne Wasze opisy wycieczek. Co do jedzenia na Krupówka to odradzam, nacięliśmy się tam okrutnie.
OdpowiedzUsuńMam kilka sprawdzonych miejsc w Zakopcu gdzie serwują tanie i dobre żarełko, ale na Krupówkach czasem też wpadnę do jakiejś knajpki. Na razie trafiam na takie, do których generalnie nie mam zastrzeżeń.
Usuńbardzo widokowo i w sam raz dla początkujących górskich łazików :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Polecam :)
UsuńPrzypomniałaś mi mój wyjazd na Kopieniec i Nosal... ale się alkoholu wtedy polało :D
OdpowiedzUsuńAle w trakcie wycieczki czy już po? ;)
Usuń