Skiturowe Karkonosze - odcinek 7
Kolejny
skiturowy sezon w Karkonoszach rozpoczęliśmy krótką wycieczką na
Skalny Stół. Obecnie zima już na dobre rozgościła się w górach,
więc śmiało mogliśmy wziąć pod uwagę troszkę ambitniejsze i
dłuższe tury. Ten odcinek będzie inny od pozostałych jakie do tej pory pojawiły się na łamach bloga. Kolejne będą w podobnej formie. Kamera sportowa, oprócz mojej lustrzanki od teraz będzie
drugim narzędziem do łapania fantastycznych chwil w górach.
sobota,
17.02.2018
Kompletnie
tego dnia nie miałam ciśnienia na turowanie. W ogóle na
wychodzenie z domu! Sobotni poranek zapraszał do bezkarnego
leniuchowania. Tą wizję przerwał Damian, zdzierając ze mnie w
nanosekundzie kołdrę. Pod nos dostałam śniadanie, a moim jedynym
zadaniem było przebranie się w górskie ciuchy i przemieszczenie
się do auta... W drodze nadrobiłam zabrane rano cenne minuty
dodatkowego snu, dzięki którym stałam się mniej marudna przez
resztę dnia :D
Zjawiliśmy
się w Karpaczu pod wyciągiem na Kopę. Zrezygnowaliśmy z
podchodzenia nartostradą, tym bardziej , że obok przebiegał szlak z
dostateczną ilością śniegu. Następnie wybraliśmy nieczynną
nartostradę „Złotówka”, mijając w górnej części schronisko
„Strzecha Akademicka”. Nie zdecydowaliśmy się by do niego
zajrzeć w ramach przerwy na drugie śniadanie, tylko od razu
pofoczyliśmy wyżej, by już w okolicach Równi pod Śnieżką
uszczuplić targany w plecakach prowiant. Na dłuższy postój pod niebem
pozwalała pogoda – wiało w śladowych ilościach, co w
Karkonoszach zdarza się rzadko. Z Równi skierowaliśmy się na
czeską stronę mocy. W bardzo szybkim tempie dotarliśmy do
schroniska Luční bouda. Z jego okolic rozpościera się fantastyczny widok na Śnieżkę. W pobliżu schroniska
przygotowaliśmy się do zjazdu, ściągając między innymi foki czy
przepinając wiązania na odpowiedni tryb. Obraliśmy azymut na
zachód, gdzie prezentowała się Dolina Białej Łaby. Jest to dolina pochodzenia lodowcowego,
długości około 7 km. Płynąca Biała Łaba podczas zjazdu towarzyszyła nam
przez cały czas, ponieważ na większości odcinkach nie była
przysypana śniegiem. Tworząca kaskady i małe wodospady dodawała
magii temu miejscu. Oczarowani walorami krajobrazowymi, jednogłośnie
stwierdziliśmy, że na pewno częściej będziemy chcieli tutaj
pojawiać się z nartami. Karkonosze po raz kolejny rozkochały nasze
górskie serducha! Zjazd zakończyliśmy przy chacie U Bílého Labe.
Nie weszliśmy jednak do środka. Na nartach ponownie pojawiły się
foki i ruszyliśmy żółtym szlakiem, który miał nas wyprowadzić
na Przełęcz Karkonoską. W polskim schronisku Odrodzenie
wstąpiliśmy na łyk herbaty i ciepłą szarlotkę. Niestety ładna
pogoda nie dotrzymała do zachodu słońca. Było już późne
popołudnie, a przed nami do pokonania jeszcze trochę kilometrów, które przez ograniczoną widoczność wydawały się nie mieć końca. Do tego pojawiły się również
podmuchy wiatru. Jeszcze przed zachodem słońca dotarliśmy w okolice Równi pod Śnieżką, ale już przy świetle czołówek zjechaliśmy nartostradą
„Złotówka” oraz dolnym fragmentem nartostrady „Liczykrupa” do Karpacza, skąd rano rozpoczęliśmy wycieczkę.
Skitura zamknęła się w 26 km.
Śniadanie do łóżka rozwiązuje problemy :D A filmiki coraz lepsze :D
OdpowiedzUsuńJak druga osoba robi ci śniadanie, to wiedz że ma naprawdę duże ciśnienie na wyjazd w góry ;)
UsuńSuper! Oj pojeździłabym :) Byłam w Karkonoszach tylko raz w 2010 roku, ale kusisz by tam wrócić właśnie zimą.
OdpowiedzUsuńNamawiam do powrotu :) Myślę, że fotograficznie nie będziesz zawiedziona krajobrazami... Właśnie piszę relację z wypadu, który był nastawiony głównie na robienie zdjęć...
UsuńJakieś GoPro?
OdpowiedzUsuńTak.
UsuńKarkonosze zimą są chyba najładniejsze. Dobrze, że nie wiało jak jeździliście. Nas raz tak wiatr zmęczył na grani, że ledwo ustaliśmy na nartach :)
OdpowiedzUsuńMieliśmy taką akcję z wiatrem w okolicach Hali pod Łabskim Szczytem. Więcej szczegółów w 8 odcinku :) Pozdrawiam!
Usuń