Czerwone Wierchy po babsku
Czerwone
Wierchy w Tatrach Zachodnich to miejsce "must see" na
przełomie końca lata i początku jesieni. W tym bowiem czasie
rosnąca tam na stokach roślina Sit skucina przybarwia je na
czerwono-brunatny kolor. Przy dodatkowo słonecznej pogodzie, z
wierzchołków można podziwiać niesamowity kontrast w krajobrazie.
W skład Czerwonych Wierchów wchodzą cztery szczyty - Ciemniak,
Krzesanica, Małołączniak oraz Kondracka Kopa. Wszystkie oficjalnie
mogące pochwalić się mianem dwutysięcznika. Wędrówka przez
Czerwone Wierchy to gwarancja pięknych panoram rozpościerających
się na Tatry Zachodnie jak i Wysokie. Wycieczka nie jest technicznie
trudna, ale warto mieć na uwadze pogodę jaka nas może zastać.
Czerwone Wierchy potrafią być bardzo niebezpieczne podczas słabej
widoczności, zarówno latem jak i zimą. Łatwo można zgubić właściwy azymut i zejść w paskudny teren.
Czerwone Wierchy skolekcjonowałam ponad 10 lat temu podczas letniej wycieczki z kumplami ze szkolnej ławy. Teraz nadeszła okazja przewędrować tę samą trasę w wersji, gdy wierzchołki są białe, a kumpli wymieniłam na dziewuchy (Karolinę i Iwonę) kochające góry tak jak ja. Złapanie wszystkich czterech Wierchów to akcja na około 15 km. Mając do dyspozycji już dłuższy dzień niż w sezonie ścisłej zimy, nie odmawiałyśmy sobie robienia licznych przerw na popas. Do tego zachęcała także piękna i bezwietrzna pogoda. Z czerwonej jak burak twarzy z białymi pasami utworzonymi przez okulary musiałam się tłumaczyć po przyjeździe do domu przez jeszcze ponad tydzień! No bo po co używać krem na słońce w górach, prawda? 😅
sobota, 30 marca 2019
W Kirach wyruszyłyśmy zielonym szlakiem. W Dolinie Kościeliskiej nie było śniegu, a z gleby powyskakiwały już fioletowe kwiatki, na które czai się polski lud na początku kwietnia. Dopiero gdy wskoczyłyśmy na czerwony szlak i przekroczyłyśmy drewniany mostek nad strumieniem, zaczęły się pojawiać pierwsze nieśmiałe ślady bytności śniegu. Najpierw mocno zmrożonego, a im wyżej już bardziej rozmiękłego. W okolicach Upłaziańskiej Kopki 1457 m n.p.m ubrałyśmy raki i kolejno, zaczynając od Ciemniaka złapałyśmy wszystkie pozostałe Czerwone Wierchy. Na Przełęczy Pod Kondracką Kopą zeszłyśmy do Doliny Małej Łąki, a następnie wprost do knajpy w Kościelisku. 😁
Babia Góra wyglądająca jak Kilimandżaro :) |
Jakieś pomysły na dialog do tego zdjęcia? ;) |
Na ostatnim planie Niżne Tatry - razem z Karoliną przeszłyśmy ich Główną Grań - relacja tutaj! |
Czerwone Wierchy przy stabilnej pogodzie są dobrym celem na spokojną wycieczkę bez spiny. Dla nas było to także symboliczne pożegnanie się z zimą w polskich górach, która w sezonie 2018/2019 obdarowała sporą ilością śniegu.
Mam nadzieję, że w tym samym babskim składzie powędrujemy jeszcze niejednym górskim szlakiem! 💃💃💃
Mam nadzieję, że w tym samym babskim składzie powędrujemy jeszcze niejednym górskim szlakiem! 💃💃💃
Piękne widoki... ;-)
OdpowiedzUsuń