ADLERWEG: Alpy Tuxertalskie (etap 13)
Ciąg dalszy babskich przygód na długodystansowym szlaku Adlerweg w austriackim Tyrolu! W poprzednich częściach wędrowałyśmy po paśmie górskim Wilder Kaiser, Alpach Brandenburskich/Rofan oraz we wschodniej części Karwendel. Ze względu na konieczność obejścia etapu 12, który kończy się w Innsbrucku, wylądowałyśmy w sąsiedniej miejscowości – Hall in Tirol. Założyłyśmy tam bazę wypadową, rozbijając namiot na jednym z campingów. Od teraz, najbliższe etapy szlaku Adlerweg miałyśmy przewędrować na lekko!
Etap 13 jest dość
nietypowy jak na to do czego przyzwyczaił już nas Adlerweg. Przede
wszystkim jest krótki i z małą deniwelacją. Rozpisany jest z
użyciem kolejek gondolowych, a w przeciwieństwie do pozostałej części szlaku, odcinek ten znajduje się po południowej stronie doliny rzeki Inn. Miałyśmy już za sobą
12 etapów (w tym przejście 2 etapów w nieoryginalnym przebiegu),
które tworzyły wschodnie skrzydło "Dużego Orła". Etap
13 ma w zamyśle odrysowywać na mapie jego głowę. Znajduje się w
Alpach Tuxertalskich, a za jego przebieg posłużył inny, bardzo
znany szlak – Zirbenweg.
Zirbenweg jest typowym
szlakiem panoramicznym, oferującym widoki na ponad 400 alpejskich
szczytów, stolicę Tyrolu oraz dolinę rzeki Inn. Jest to fajny pomysł na wycieczkę dla osoby, która np przyjechała zwiedzić Innsbruck (bądź jest przejazdem) i miałaby ochotę wybrać się na krótką wycieczkę w góry, nie dysponując dużą ilością czasu czy kondycją.
Nazwa szlaku nawiązuje
do sosny limby (niem. Zirbe), która rośnie wzdłuż szlaku. Jest to
bardzo odporna, alpejska odmiana sosny. Na całej trasie można
podziwiać jedne z najstarszych tego typu drzewostanów w Europie.
Niektóre okazy mają ponad 700 lat! Dodatkowo od maja, całą
okolicę przyozdabiają kwitnące różaneczniki alpejskie.
ETAP 13 - GŁOWA JEST NAJWAŻNIEJSZA!
piątek, 4 lipca 2019
Po wczorajszej wizycie w
Centrum Informacji, dysponowałyśmy wszystkimi wytycznymi w jaki
sposób ugryźć etap 13. Po śniadaniu, opuściłyśmy camping,
zostawiając w namiocie praktycznie cały swój dobytek. Do akcji powróciły szmaciane plecaczki (!) z którymi wyruszyłyśmy w stronę centrum Hall in
Tirol. Kilka minut po 7-ej miał z przystanku odjeżdżać autobus
jadący do Tulfes (my nazwałyśmy tę miejscowość po swojemu -
"Trufla" 😅). Od Pani z informacji dowiedziałyśmy się, żeby
w recepcji campingu wyrobić kartę gościa, która
oprócz rabatów na różne lokalne atrakcje, umożliwia darmowe
przejazdy transportem publicznym. Miałyśmy te karty w kieszeni, więc śmiało
wsiadłyśmy do autobusu. Po około 20 minutach jazdy, momentami
krętymi bądź wąskimi drogami, dojechałyśmy pod dolny budynek
kolejki gondolowej Glungezerbahn. W kasie zakupiłyśmy bilet
specjalnie skonstruowany pod naszą trasę. "Zirbenweg –
Rundwanderticket" kosztuje 27.50 euro, z kartą gościa 26 euro
(ceny z 2019 r). W bilecie jest możliwość 1x wjazdu i 1x zjazdu
kolejką Glunezerbahn/Patscherkofelbahn oraz przejazd autobusem
pomiędzy obiema dolnymi stacjami budynków tych kolejek.
Zapowiadał się spacerowy
etap, bez wylewania z siebie siódmych potów i tachania ciężkiego
gabarytu na plecach. Ależ to była dla nas odmiana! Pogoda w Tyrolu wciąż trzymała słoneczny fason, więc było pewne, że ze szlaku będziemy mogły podziwiać po horyzont wszystkie pasma alpejskie - te po których już wędrowałyśmy jak i te które wciąż pozostawały do odkrycia. "Głowa orła" oferuje spektakularne spojrzenie na zachodnie i wschodnie skrzydło z szerszej perspektywy.
Wsiadłyśmy do kolejnego
autobusu, który jechał do miejscowości Igls, zatrzymując się na
swojej trasie przy budynku dolnej stacji kolejki Patscherkopfelbahn.
Kabinowe wagoniki zawieszone ma metalowej linie już wwoziły
turystów na ponad 2000 m n.p.m.
Po zeskanowaniu biletu w
czytniku, otrzymałyśmy na bramkach po zielonym światełku.
Wsiadłyśmy do wagonika. Po kilkunastu minutach, bez wysiłku, za to
z ubytkiem euro w portfelu znalazłyśmy się na starcie etapu 13. Od
samego początku wędrówka rozpoczyna się powyżej granicy lasu.
Przy dobrych warunkach pogodowych trasa bombarduje widokami na góry
praktycznie w 360 stopniach.
Za drewnianą furtką
rozpoczyna się szlak Zirbenweg/ etap 13 szlaku Adlerweg. Na trasie
wszystko się sprawdziło. Zgodnie z opisem, były sosny, były
różaneczniki alpejskie, były widoki na góry. I było meeega lajtowo!
Patscherkofel 2246 m n.p.m |
Karolina wśród różaneczników alpejskich. |
Innsbruck - stolica Tyrolu. |
Widoczny pas startowy lotniska w Innsbrucku. To właśnie na nim, ponad tydzień temu wylądował samolot z nami na pokładzie.😁 |
Na szlaku Zirbenweg. |
Spoglądałyśmy maniakalnie na wschodnie pasmo Karwendel, które spłatało nam figla z zalegającym śniegiem, uniemożliwiając przejścia dwóch etapów.
Panorama na pasmo górskie Karwendel. |
Panorama na pasmo górskie Karwendel. |
Innsbruck przedzielony rzeką Inn. |
Różanecznik alpejski. |
Na szlaku Zirbenweg/etapie 13 szlaku Adlerweg. |
Mniej więcej w połowie
trasy znajduje się alpejska gospoda Boschebenalm. Oczywiście nie
mogłyśmy sobie odmówić wypicia schłodzonego holundera w takich
okolicznościach przyrody! Po godzinnej przerwie wyruszyłyśmy dalej
na szlak.
Po lewej szczyt Patscherkofel w Alpach Tuxertalskich po których właśnie węrdowałyśmy, a po prawej daleko na horyzoncie nieodkryte jeszcze przez nas Alpy Lechtalskie. |
Hall in Tirol oraz górujące nad nim pasmo Karwendel. |
Sosny limby. |
Z widokiem na rzekę Inn. |
Na całym Adlerwegu to jedyny spotkany osobnik! |
Etap 13 kończy się
zjazdem kolejką. Gdyby ktoś się zastanawiał gdzie się podziały
krzesełka z karkonoskiej kolejki wjeżdżającej na Kopę pod
Śnieżką, to mam dla Was odpowiedź – w Alpach Tuxertalskich! Gdy
ujrzałyśmy stary wyciąg krzesełkowy, złapała nas lekka konsternacja. Wiedziałyśmy na własne oczy jak wygląda kolej
gondolowa Glungezerbahn. Zapowiadało się, że lajtowa wycieczka przysporzy nam na koniec jednak troszkę emocji. Generalnie nie lubimy się
wozić na takich konstrukcjach! Karolina wręcz z lekkim niepokojem w
głosie zapytała chłopaka z obsługi, czy wyciąg jest na pewno
bezpieczny. Gość z uśmiechem na twarzy powiedział, że dzisiaj
jeszcze nikt nie zginął, po czym zachęcił by stanąć na podeście,
z którego wsiada się na krzesełko.
Wyciąg krzesełkowy! |
Ostatnie spojrzenie przed zjazdem kolejką do doliny. |
Okazało się, że
Glungezerbahn ma dwie nitki. Jedną nowoczesną, a drugą starej
daty. "Krzesełko" dowiozło nas do górnej stacji kolejki
gondolowej, którą widziałyśmy rano. Zjechałyśmy z powrotem do
Tulfes, skąd złapałyśmy autobus do Hall in Tirol.
Etap 13. www.tirol.at |
Etap 13
Dystans i przewyższenie: 8 km; ▲300 m n.p.m; ▼ 200 m n.p.m; 1940 m n.p.m◄► 2060 m n.p.m
Czas: 2h 30 min
Stopień trudności: szlak czerwony (średnio-trudny)
Co tak krociutko tym razem ?
OdpowiedzUsuńBo trasa króciutka :) A ja myślałam, że takich długich opowieści nikt nie czyta ;)
UsuńBajkowe plenery i ten uśmiechnięty świstak - na źywo musi być tam wspaniale.
OdpowiedzUsuńNo ogólnie podczas naszej wędrówki szlakiem Adlerweg, żadnych świstaków nie spotkałyśmy, poza tym właśnie jednym w Alpach Tuxertalskich. Najczęściej "przewijały się" krowy i wieszczki (charakterystyczne czarne ptaki z żółtym dziobem).
UsuńHolunder - czy to Ty tak nazywasz po prostu piwo? Bo patrzę w słownik holunder to "czarny bez"
OdpowiedzUsuńHolunder to napój jaki można zamówić m.in w austriackich schroniskach. Nie jest to piwo. Jest to syrop z kwiatu białego bzu rozpuszczony w gazowanej bądź niegazowanej zimnej wodzie. Idealny na upalne dni! :)
Usuń26euro za wyciag !!! Strasznie drogo, nie lepiej bylo z buta isc
OdpowiedzUsuńMożna było, pewnie. Miałybyśmy 26 euro w kieszeni. Ale byłyśmy na wakacjach i po prostu czasem warto nie zważać aż tak na ceny. Poza tym podejście i zejście z buta byłoby mega nudne - drogą szutrową i z brakiem widoków (długa łaziorka lasem, bez widokowej rekompensaty).
UsuńOkoliczności pogodowo-widokowe, niespieszna wędrówka i wesołe towarzystwo - jednym słowem... idealnie!
OdpowiedzUsuńTylko po kieszeni szarpie, ale... na coś trzeba wydawać tę kasę :D ;)
Ok, cena na wyciąg na polską kieszeń dość spora, ale ponad 2 tygodniowy wyjazd zamknęłyśmy w około 2 tys - 2,5 tys zł/ na głowę (transport do i z Austrii, noclegi, żarcie, przejazdy transportem na miejscu) i uważam, że nie był to drogi urlop zważywszy na lokalizację oraz walutę.
Usuń