ADLERWEG: Karwendel Zachodni (etap 14-15)
Ostatnia, piąta część naszych
babskich przygód na długodystansowym szlaku Adlerweg (edycja 2019)! Dla zachowana chronologii pozostałe części znajdują się w linkach poniżej:
Nasz pobyt w Tyrolu zbliżał się ku końcowi, a datę powrotu do Polski mogłyśmy już wyliczyć na palcach jednej ręki. Sytuacja była jasna. Miałyśmy świadomość tego, że podczas ponad dwutygodniowego urlopu, nie przejdziemy szlaku w całości. Mając wiedzę w postaci prognoz pogody oraz to, ile jeszcze zostało dni do dyspozycji, wiedziałyśmy już, który etap będzie tym ostatnim, a na ewentualną kontynuację łaziorki przyjdzie nam czekać do następnego lata. Czułyśmy się z tym faktem dziwnie. Nasze emocje przeważały się jak dzieci na huśtawce. Raz czułyśmy ulgę, że to już ostatnia wędrówka po śladzie tyrolskiego orła i po niej będziemy mogły sobie nawzajem pogratulować; po czym dotykał nas smutek, że to naprawdę koniec. Wspólna pula wspomnień z tej mega górskiej przygody przestanie być już zasilana, a czy będzie nam dane po przerwie coś jeszcze dorzucić, to już tylko czas pokaże.
- część I - ADLERWEG: Wilder Kaiser (etap1-3)
- część II - ADLERWEG: Alpy Brandenburskie/Rofan (etap 4-7)
- część III - ADLERWEG: Karwendel Wschodni (etap 8-13)
- część IV - ADLERWEG: Alpy Tuxertalskie (etap 13)
Nasz pobyt w Tyrolu zbliżał się ku końcowi, a datę powrotu do Polski mogłyśmy już wyliczyć na palcach jednej ręki. Sytuacja była jasna. Miałyśmy świadomość tego, że podczas ponad dwutygodniowego urlopu, nie przejdziemy szlaku w całości. Mając wiedzę w postaci prognoz pogody oraz to, ile jeszcze zostało dni do dyspozycji, wiedziałyśmy już, który etap będzie tym ostatnim, a na ewentualną kontynuację łaziorki przyjdzie nam czekać do następnego lata. Czułyśmy się z tym faktem dziwnie. Nasze emocje przeważały się jak dzieci na huśtawce. Raz czułyśmy ulgę, że to już ostatnia wędrówka po śladzie tyrolskiego orła i po niej będziemy mogły sobie nawzajem pogratulować; po czym dotykał nas smutek, że to naprawdę koniec. Wspólna pula wspomnień z tej mega górskiej przygody przestanie być już zasilana, a czy będzie nam dane po przerwie coś jeszcze dorzucić, to już tylko czas pokaże.
Napotkane okoliczności
spowodowały, że założyłyśmy swoją wyjściową bazę na
campingu w miejscowości Hall in Tirol. Dlaczego się tak stało,
opisałam w części trzeciej – Karwendel Wschodni (etap 8-12). Można wspomóc
się opisem w jaki sposób dostać się na start etapu 14 z Innsbrucku, zawartym w oryginalnych broszurach Adlerwegu. Od stolicy Tyrolu dzieliło nas
niecałe 10 km. Cały region jest bardzo dobrze skomunikowany
kolejowo i autobusowo, więc kontynuacja kolejnego etapu, mając
nocleg poza punktem startu nie stanowiła problemu.
Znalazłyśmy jadący rano i bezpośredni pociąg z Hall in Tirol do
Hochzirl, skąd rozpoczyna się etap 14. W zamyśle miałyśmy dzisiaj także podciągnąć etap 15, którego przebieg umożliwiał w pewnym miejscu jego dogodne opuszczenie. Większą część dobytku zostawiłyśmy w namiocie, pakując się jak na typową wycieczkę jednodniową. Mając opracowaną całą strategię, po raz ostatni zarzuciłyśmy duże plecaki, tym razem praktycznie wypełnione powietrzem i udałyśmy się w stronę dworca kolejowego.
ETAP 14 - LEKKOŚĆ BYTU
sobota, 5 lipca 2019
Zameldowałyśmy się na
stacji kolejowej w Hochzirl. Etap 14 rozpoczyna się na "dzień
dobry" ostrym podejściem. Szutrowa droga wijąca się
w lesie miała momentami spore nachylenie, które drastycznie spowalniało tempo zdobywania przewyższenia.
Dopiero po dwóch godzinach, gdy ujrzałyśmy
pierwsze wysokogórskie alpejskie łąki, droga zmieniła się na ścieżkę o dużo
przyjemniejszym profilu. Las przeinaczył się w młodnik sosnowy. Na hali Solalm, dostrzegłyśmy zbudowane na
brzegu skały schronisko Solsteinhaus, które stanowi metę etapu 14.
W Tyrolu wciąż słonecznie, choć na szczęście już nie tak upalnie jak na pierwszych etapach szlaku Adlerweg. |
Zachodnia część pasma Karwendel różniła się charakterem od wschodniej, po której kilka dni temu wędrowałyśmy. |
Po kolejnej godzinie
spędzonej na szlaku, dotarłyśmy do schroniska Solsteinhaus. Wybiło
właśnie południe, gdy na tarasie schroniska przytuliłyśmy szklanicę holundera i porcyjkę strucli. Zbierałyśmy siły na kolejny, 15 etap.
Gdybyśmy miały tutaj
nocleg, to etap 14 (zwłaszcza przeprowadzony w lekkim stylu)
pozostawiłby spory niedosyt. Pewnie miałybyśmy inne wrażenie,
gdybyśmy dysponowały niesionym na sobie całym dobytkiem, który
pozostał przecież na campingu w Hall in Tirol. Zauważyłyśmy jednak, że poszczególne etapy skonstruowano tak, by co poniektóre dawały trochę wędrującym wytchnienia, bo już następny, zapowiadał się na bardziej wymagający i przede wszystkim znacznie dłuższy.
Etap 14. www.tirol.at |
Etap 14
Dystans i przewyższenie: 7 km; ▲940 m n.p.m; ▼ 70 m n.p.m; 920 m n.p.m ◄► 1806 m n.p.m
Czas: 3h
Stopień trudności: szlak czerwony (średnio-trudny)
Stopień trudności: szlak czerwony (średnio-trudny)
ETAP 15 - CZŁOWIEK Z GRABKAMI
Etap
15 rozpoczyna się już na konkretnej wysokości (ok 1800 m n.p.m),
więc już od samego startu obfituje w ciągle zmieniające się
otoczenie. Generalnie cały zamysł trasy, ma na celu przedostanie
się do kolejnego pasma górskiego – Wetterstein. Etap poprowadzono
dzikimi dolinami, gdzie najważniejszym jego punktem jest przejście
przez przełęcz Eppzirler (Scharte) (ok 2100 m n.p.m). Ze schroniska
Solsteinhaus prowadzi na nią kamienisto-piarżysty szlak wśród
ciekawie wyglądających formacji skalnych. Gdy rozpoczęłyśmy
podejście na przełęcz, mocno byłyśmy zaskoczone stanem ścieżki.
Podłoże obsuwało się pod naszym ciężarem, a kijki które bardzo
by nas wspomogły, zostały na campingu, gdyż pełniły rolę
stelaża naszego namiotu.
Podejście na przełęcz. |
Gdy
walczyłyśmy z każdym krokiem, by nie zsunąć się razem z
piargiem na dno doliny, zauważyłyśmy gościa, który w dość
wolnym tempie, schodził z przełęczy. W trakcie mijania się, poznałyśmy przyczynę jego spokojnego
przemieszczania się. Facet miał ze sobą metalowe grabki i
skrupulatnie oczyszczał nimi ścieżkę z nasypanych kamyków i nadmiaru piachu!
Surowy klimat zachodniej części Karwendel. |
Coraz bliżej do przełęczy. |
Przełęcz
Eppzirler jest dość wąska. Dogodne
warunki sprawiły, że ostał się jeszcze na niej całkiem spory płat
śniegu. Otworzył się nam widok na dolinę Eppzirler (Eppzirler Tal).
Przełęcz Eppzirler Scharte. |
Zmiany w pogodzie. Trzeba będzie jak najszybciej znaleźć się w bezpieczniejszym terenie. |
Dolina Eppzirler (Eppzirler Tal). |
Zejście z przełęczy równie czujne jak podczas wejścia. |
Nietypowa struktura skały. |
Momentami wąsko na zejściu. |
Zaprezentowałyśmy kilka telemarków na zejściu 😅 |
W końcu wylazłyśmy z tych piargów! |
Na
dość rozległym obszarze hali Eppzirler pasło się stado krów. Na
ich widok od razu przyspieszyłyśmy kroku. Przypomniały nam się
sceny grozy jakie miały miejsce we wschodniej części Karwendel.
Eppzirler Alm. |
Ostatnie spojrzenie na góry. Pozostało już tylko zejście |
Potok
Gießenbach wzdłuż którego równolegle prowadzi droga szutrowa,
wyprowadził nas na obrzeża miejscowości o tej samej nazwie. Ukazał
się przed nami przejazd kolejowy, który właśnie wybrzmiewał charakterystycznym sygnałem. Poderwałyśmy się do biegu,
licząc, że złapiemy pociąg jadący do Innsbrucka. Udało się! W
stolicy Tyrolu przesiadłyśmy się na kolejny pociąg, który
zawiózł nas do "bazy" w Hall in Tirol. W ten sposób w ciągu jednego dnia przeszłyśmy 14 oraz 3/4 15 etapu szlaku Adlerweg, jednocześnie ostatecznie zakańczając go w stanie 15/24 etapów (- 2 do poprawki).
Etap 14
Dystans i przewyższenie: 7 km; ▲940 m n.p.m; ▼ 70 m n.p.m; 920 m n.p.m ◄► 1806 m n.p.m
Czas: 3h
Stopień trudności: szlak czerwony (średnio-trudny)
Etap 15. www.tirol.at |
Etap 15 (oryginalny przebieg)
Dystans i przewyższenie: 20 km; ▲870 m n.p.m; ▼ 1530 m n.p.m; 1000 m n.p.m ◄► 2110 m n.p.m
Czas: 6 h 30 min
Stopień trudności: szlak czerwony (średnio-trudny)
_______________________________________________
W
Hall in Tirol spędziłyśmy jeszcze dwa dni, gdyż wylot do Berlina
miałyśmy dopiero we wtorek. Teoretycznie mogłybyśmy jeszcze z tej
samej lokalizacji podejmować się przejść dalszych etapów
Adlerweg, ale nie widziałyśmy w tym sensu ze względu na pogodę,
która w końcu nad Tyrolem się zmieniła. Zapowiadano falę
ulewnego deszczu przez dłuższy czas. Dwa wolne dni spędziłyśmy w
sumie na leżakowaniu w namiocie. Czas zabijałyśmy puszczonym w
telefonie audiobookiem. Rozrywkę zapewnił nam Remigiusz Mróz i
jego książka "Listy zza grobu". W ramach rozruszania
kości wybierałyśmy się do centrum.
Raz udałyśmy się do knajpy, by luksusowo uczcić nasz pobyt w Austrii.
Oczywiście zamówiłyśmy tyrolskie dania. Te okazały się być
serwowane w dużych porcjach. Po wyjściu czułyśmy się przejedzone
i ociężałe. Karolinie przypomniała się postać księżniczki Sissi, która "patronowała nam" w Alpach Brandenburskich/Rofan. Otóż jak można wyczytać z historii, była
to kobieta bardzo dbająca o swoją sylwetkę i przez całe życie ciągle będącą na diecie. Swoją córkę nazywała
"maciorą" ze względu na jej wygląd i brak dbania o
siebie. Stwierdziłyśmy, że Sissi nie byłaby dumna z naszego
obżarstwa, po czym śmiejąc się z tego faktu, udałyśmy się jeszcze do
lodziarni 🐽.
Pewnie się już nie wybiorę na taką wędrówkę po górach, dlatego z tym większą przyjemnością oglądam Twoje zdjęcia. Są przepiękne, te surowe skały kontrastują z soczystą zielenią do tego błękit nieba a krajobrazy zapierają dech. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPogoda bardzo przyczyniła się do tych przyjemnych dla oka zdjęć :)
UsuńGratulacje za przebyte dotychczas etapy.Źyczę szybkiego powrotu na następne trasy Adlerwergu.
OdpowiedzUsuńDziękujemy! Bardzo chcemy powrócić! Pozostają przede wszystkim nieodkryte Alpy Lechtalskie! :)
UsuńElegancka 'via piargata' na koniec zmagań. Ponad połowę macie już zrobioną, więc reszta powinna być już z górki :) Mimo wszystko życzę podobnej pogody na pozostałych etapach. W sierpniu w Tyrolu było równie duszno i gorąco, ale też dużo bardziej burzowo.
OdpowiedzUsuńZliczałaś ile wyszło kilometrów i podejść na całym wyjeździe?
Musiałabym zobaczyć na statystyki z Endomondo, bo miałam codziennie załączone. Patrząc po czasie, to udała się nam ta pogoda. Naprawdę na ponad 2 tygodniowy pobyt w górach, to niewiele razy musiałyśmy się martwić burzami, chociaż tych upałów to nie chciałabym ponownie przeżywać!!!
Usuń