Moja przygoda z alpejskimi szlakami długodystansowymi w Austrii trwa już od kilku letnich sezonów. Wciąż jest w realizacji poważny projekt przejścia szlaku Adlerweg, rok temu zdecydowałam się nawet na solowe przejście szlaku Inntaler Höhenweg. Jednym z moich marzeń jest przejście wszystkich ważniejszych "Wielkich Szlaków" tego kraju. Gdy zbliżał się termin wspólnego urlopu z Damianem, zastanawialiśmy nad jego motywem przewodnim. Podczas wymiany pomysłów, w rozmowie okazało się, że Damian tak naprawdę NIGDY nie doświadczył kilkudniowej (dłuższej niż długi weekend) wędrówki ze spaniem w schroniskach czy namiocie! Żeby nie skakać od razu na głęboką wodę, zaproponowałam szlak Gesäuse Hüttenrunde, który poprowadzony jest z codziennym zapleczem schroniskowym, jego trudność przejawia standardowy charakter szlaku górskiego i nie prowadzi na żadne wysokie szczyty, więc nawet gorsza aura nie powinna stanowić problemu. Głównym celem była więc wędrówka sama w sobie, podziwianie krajobrazów, nie zaś zdobywanie wybitnych szczytów. Zapowiadał się nam spokojny, usystematyzowany górski tydzień!
Dojazd do Admont (miejscowości początkowej i końcowej) podzieliliśmy sobie na dwa dni. Z racji lokalizacji Alp Ennstalskich bardziej we wschodniej części Austrii, ekonomiczniej było nam jechać przez Czechy. Tuż przy granicy czesko-austriackiej zatrzymaliśmy się na jednym z campingów, które w sezonie letnim ożywają dzięki spływom kajakowym na Wełtawie.
niedziela, 22 sierpnia 2021
Po opuszczeniu campingu w Czechach, do Admont dojeżdżamy około południa. Miejscowość jest turystyczna, ale mała. Zaplecze parkingowe jest niewielkie i nieprzystosowane do kilkudniowych postojów. Ostatecznie decydujemy się zaparkować auto na bezpłatnym placu przy dworcu kolejowym. Na kokpicie, za przednią szybą zostawiamy małą karteczkę z informacją z datą powrotu ze szlaku Gesäuse Hüttenrunde.
W Admont odnajdujemy właściwą uliczkę z której wyjdziemy na obszar Alp Ennstalskich. Początkowo idziemy asfaltem, ale akuratnie gdy zdążyliśmy się rozgrzać, szlak nr 653 prowadzi nas do lasu, a pod butami mamy ubitą, szutrową drogę.
|
1. Admont. 2. & 3. Pierwsze nieśmiałe widoki na szlaku. |
Docieramy do rozwidlenia szlaków. Przebieg etapu 1 narzuca nam teraz wybór szlaku z numerem 654. Co prawda mamy świadomość, że prognoza pogody zapowiada na dzisiaj burze i niebo też zaczyna o tym sygnalizować, jednak łudzimy się, że zdążymy dotrzeć do schroniska przed opadami.
|
Z widokiem na Schloss Kaiserau (Zamek Kaiserau). |
Mijamy zabudowania Zamku Kaiserau - chociaż dla mnie jego wygląd bardziej przypomina sporych rozmiarów folwark - i rozpoczynamy już typową wędrówkę w górach. Ścieżka wyprowadza nas do schroniska Klinke Hütte - jednak nie jest to dla nas miejsce docelowe. Nie korzystamy również z możliwości odpoczynku w nim. Idziemy dalej, gonieni ciemnymi chmurami.
|
Pierwsze spotkania na szlaku. |
|
Sielanka na łące wśród majestatycznych gór. |
|
Alpy Ennstalskie w deszczowej aurze. Mega klimatycznie! |
W drodze do schroniska Mödlingerhütte niestety łapie nas przelotny deszcz. Krajobraz nabiera dynamiki - bardzo często się zmienia, jest jedyny w swoim rodzaju! Lubię kiedy tak się dzieje! Mokra zieleń oraz majestatyczne i ostre rysy szczytów w takim wydaniu prezentują się moim zdaniem najpiękniej!
|
Schronisko Mödlingerhütte oraz czający się w chmurach Admonter Reichenstein 2251 m n.p.m. Jeden z popularniejszych i najpiękniejszych widoków w Alpach Ennstalskich. |
W schroniskowym Lagerze (pokoju wieloosobowym) zostawiamy plecaki i schodzimy do jadalni na jakąś szamę. Po zamówieniu wybranych przez siebie posiłków, czas oczekiwania wypełnia nam sączenie zimnych Radlerów. W momencie gdy obsługa schroniska przynosi nam talerze, jesteśmy trochę zaskoczeni, bo spodziewaliśmy się ciepłych posiłków, a nie deski przekąsek z chlebem, różnymi rodzajami mięsa z dodatkiem smalczyku. Uznajemy, że chyba źle przetłumaczyliśmy sobie menu z niemieckiego na polski. Cytując klasyka: "Śmiechom nie było końca" gdy okazało się, że sytuacja po prosty wyniknęła z pomyłki obsługi, a osoby siedzące obok otrzymały nasze zamówione dania.
W małym Lagerze (na 8 miejsc), oprócz nas, nocowała również - jak się później w rozmowie okazało - holenderska para, która również tak jak my wędruje po śladzie Gesäuse Hüttenrunde, ale w jego skróconej, czterodniowej wersji. Zapowiadało się zatem, że przez najbliższe dni będziemy sobie deptać po piętach bądź spotykać się wieczorem w kolejnych schroniskach.
poniedziałek, 23 sierpnia 2021
Drugi etap szlaku Gesäuse Hüttenrunde miał nam minąć w pochmurnej, ale bezdeszczowej aurze. Opuszczamy schronisko i rozpoczynamy zejście do wioski Johnsbach. Im bliżej było wybicia południa, tym więcej zaczęło pojawiać się przejaśnień na niebie. Nawet na moment zza chmur wyszło słońce i zrobiło się ciepło!
|
Ponuro, ale pięknie! |
|
Na etapie 2. Odcinek zejściowy pomiędzy schroniskiem Mödlingerhütte a wioską Johnsbach. |
W Johnsbach zachodzimy do restauracji Kölblwirt na obiad. Po dobrym żarełku mamy zapasy energii, by dotrzeć do kolejnego schroniska na naszej kilkudniowej trasie. Szlak do Hess-Hütte prowadzi fragmentarycznie po obszarze Parku Narodowego Gesäuse (Gesäuse Nationapark).
|
Podejście z Johnsbach do schroniska Hess-Hütte. |
Jako ciekawostkę należy nadmienić, że od kilu lat schronisko Hess-Hütte prowadzone jest przez Polkę. Nawet po cichu nastawiamy się z Damianem, że na kolację wpadną jakieś pierogi, ale okazało się, że szefowa na razie nie przemyca polskiej kuchni w karcie dań.
|
Schronisko Hess-Hütte usytuowane jest u podnóża najwyższego szczytu Alp Ennstalskich - Hochtor 2369 m n.p.m. |
Z karty dań zamawiamy typową "austriacką patelenkę" - jajko sadzone z przysmażonymi ziemniaczkami. Tym razem nie dochodzi do pomyłki i dostajemy oraz jemy to co zamówiliśmy. Nasza "znajoma" para Holenderska również dotarła na metę, ale trochę wcześniej gdyż w Johnsbach daliśmy się wyprzedzić. Po kolacji szybko lokujemy się w Lagerze, gdyż jutro czeka nas ciężki dzień. I nie mam tu na myśli trudności etapu 3, lecz po prostu nieprzyjemną pogodę. Jutro ma lać cały dzień!
wtorek, 24 sierpnia 2021
Prognozy pogody od samego rana niestety sprawdzają się. Zanosi się, że dzień spędzimy pod poliestrem, w dodatku z bardzo ograniczoną widocznością. Z Hess-Hütte rozpoczynamy podejście na przełęcz Sulzkarhund (1882 m n.p.m.), by od razu rozpocząć z niej zejście do Sulzalm. Na hali spotykamy pasące się przemoczone krowy. Intensywnie padający deszcz rozmiękcza glebę do stanu lepiącego się do butów błota.
|
Deszczowy etap 3 na szlaku Gesäuse Hüttenrunde. |
Mamy chwilę wytchnienia od kiepskiego podłoża, w momencie kiedy docieramy do Gesäusestraße (droga B146) i idziemy nią dłuższą chwilę, by na pewnym jej odcinku przeciąć się ze szlakiem nr 648, którym będziemy kontynuować dzisiejszą trasę. Szlak do schroniska wije się równocześnie z drogą szutrową (szlakiem rowerowym), dlatego gdy w moich butach dzieje się już bardzo źle (stopień przemoczenia osiągnął poziom maksymalny), częściej wybieramy drugą, "suchszą" opcję.
|
Widok na zbiornik Waagspeicher. |
|
Zanurzone w chmurach Alpy Ennstalskie. |
Gdy dostrzegamy w gęstej mgle zarys budynku schroniska wydaje się nam, że lada moment "powitamy się z gąską" i w końcu porządnie się ogrzejemy i wysuszymy. Niestety okazało się, że schronisko Ennstaler Hütte jest bardzo stare i ma mocno ograniczone wygody i tak naprawdę jest w powolnej fazie remontu. Umiarkowanie ciepło jest jedynie w małej jadalni. Było pewne, że nasze przemoczone rzeczy (głównie moje buty) na pewno nie wyschną do rana. W Lagerze zastajemy delikatny chłód, a do dyspozycji mamy symboliczne światełko. Gdy wiemy jakie ogólnie panują warunki w schronisku, szybko załatwiamy sprawę kolacji i bez zbędnego przeciągania ładujemy się do śpiworów.
|
Ennstaler Hütte - bardzo stare schronisko z Alp Ennstalskich. |
Dobra informacja jest taka, że jutrzejszy etap 4 powinien nas trochę ogrzać i wysuszyć, no a na samej trasie będzie więcej okazji do podziwiania widoków. Patrząc na prognozy pogody na kolejne dni, zapowiada się, że już do końca naszej wędrówki będziemy mieć dosłownie aurę w kratkę. Czyżby to był charakterystyczny objaw drugiej połowy sierpnia?
środa, 25 sierpnia 2021
Ze schroniska Ennstaler Hütte schodzimy ponownie do drogi Gesäusestraße (droga B146). Na niebie znowu się wypogadza i podnosi się temperatura powietrza. Po zimnej nocy w schronisku jeszcze bardziej to doceniamy.
Meldujemy się w wiosce Gstatterboden, w której znajduje się Centrum Informacji Turystycznej, ale nas szczególnie cieszy fakt, że jest również knajpa z tzw. ogródkiem piwnym, więc mamy okazję smacznie zjeść i powygrzewać w słońcu jak jaszczurki. Chcemy sobie odbić wczorajszy, bardzo ponury dzień!
|
Wraz z utratą wysokości, wychodzimy z pułapu chmur. |
|
W okolicach Gstatterboden. |
Po dobrym żarełku, jeszcze bardziej podnosi się nam dobry nastrój. Kontynuujemy etap 4 idąc w stronę mostu na rzece Enns. Mijamy mała stacyjkę kolejową i po raz kolejny przekraczamy Gesäusestraße w celu przedostania się na południową część Alp Ennstalskich. Przed nami podejście do schroniska Haindlkarhütte.
|
Przekraczanie rzeki Enns. |
Połączenie niedawno padającego deszczu oraz szybkiego wzrostu temperatury powietrza powoduje, że mamy gotowy przepis na wysoką wilgotność. Od razu odczuwamy jej obecność w trakcie podchodzenia do schroniska Haindlkarhütte szlakiem nr 658. Nie musimy się nigdzie spieszyć, więc możemy sobie pozwolić na wolne tempo.
|
Waruneczek na podejściu do schroniska Haindlkarhütte. |
W Haindlkarhütte znowu widzimy się ze "znajomą" parą Holendrów. Podczas kolacji wymieniamy się wrażeniami z ostatnich dni. Dla nich to już ostatnia noc w schronisku i jutro będą wracać do domu, my natomiast jesteśmy tak naprawdę na półmetku trasy.
czwartek, 26 sierpnia 2021
Etap 5 podzielony jest na dwie części, w trakcie którego trzeba skorzystać z transportu. Przyznam, że takie rozwiązanie i ogólny zamysł poprowadzenia trasy jest mało wygodny i może tworzyć niepotrzebne komplikacje, a myślę że znalazłoby się kilka opcji, by stworzyć pełną, pieszą pętlę, wciąż w koncepcji spania codziennie w innym schronisku. Zwłaszcza, że Gesäuse Hüttenrunde omija na swojej trasie dosłownie jedno schronisko - Buchsteinhaus. Gdyby dołożyć jeszcze jeden oficjalny etap (dzień) na trasie Gesäuse Hüttenrunde spalibyśmy we WSZYSTKICH schroniskach znajdujących się w Alpach Ennstalskich!
Jednak oficjalny przebieg trasy jest jaki jest i nie zamierzamy go zmieniać, dlatego też po nocy w Haindlkarhütte tym samym szlakiem, którym wczoraj podchodziliśmy, wracamy do Gesäusestraße. Oficjalny portal Gesäuse proponuje skorzystać z lokalnej taksówki, my natomiast znajdujemy tańsze rozwiązanie. Znajdujemy połączenie autobusowe z przesiadką w Admont.
|
Mój ulubiony i uchwycony na zdjęciu widok podczas wędrówki Gesäuse Hüttenrunde . |
Na przystanku Gesäuse Bachbrücke/Weidendom wsiadamy do autobusu (można kupić bilet u kierowcy) i po kilku minutach meldujemy się w Admont. Przesiadka jest dla nas bardzo korzystna, gdyż mamy możliwość pozostawienia niepotrzebnych rzeczy w - zaparkowanym na dworcu kolejowym - aucie. Następnie udajemy się na przystanek i wsiadamy do autobusu, który przejeżdża przez Buchauer Sattel (Przełęcz Buchauer), na której zgodnie z rozpiską mamy kontynuować etap 5.
Podejście do kolejnego schroniska w Alpach Ennstalskich odbywamy ponownie w deszczowej aurze. Na niebie zaciągają się bardzo ciemne chmury. Niestety nie mamy szans na zobaczenie widoków jakie oferuje lokalizacja schroniska Admonterhaus, a te podobno są fantastyczne!
|
Druga część etapu 5. Znowu szykuje się nam wędrówka w deszczu. |
|
W drodze do Admonterhaus. |
W Admonterhaus panuje cisza. Schronisko dzielimy z młodym zespołem prowadzącym oraz 4 osobową grupą przyjaciółek. Jest więc bardzo kameralnie! W jadalni wszyscy jemy to co zespół przygotował na obiadokolację.
Okazuje się, że w zespole prowadzącym schronisko jest Polka - która na stałe mieszka w Austrii, a w tym sezonie podjęła się pracy w schronisku. Dzieli się z nami kulisami takiej pracy, rozmawiamy też trochę o Polsce. To już drugi polski akcent na Gesäuse Hüttenrunde!
piątek, 27 sierpnia 2021
Etap 6 szlaku Gesäuse Hüttenrunde zapowiada się wolny od deszczu, ale niekoniecznie otwarty na widoki. Z Admonterhaus schodzimy szlakiem do wioski Hall, by następnie udać się w stronę schroniska Rohrauer Haus.
|
Na etapie 6 szlaku Gesäuse Hüttenrunde. |
|
Nieśmiałe przejaśnienia. |
|
Waruneczek na szlaku. Całkiem znośny! |
Wędrówka przebiega spokojnie, pogoda nie dokucza. Dopiero gdy jesteśmy przy Rohrauer Haus widzimy, że w okolicy organizowana jest impreza - Pyhrn Priel Trail Trophy. Mamy trochę wątpliwości czy nie będzie to powodem gwaru i ścisku w schronisku, zwłaszcza jak na "dziedzińcu" wyrosła dmuchana meta. Rohrauer Haus kończył zapewne jakiś etap zawodów. Zastanawiamy się, czy uczestnicy rozejdą się do domów, czy będą w schronisku nocować.
|
Rohrauer Haus - ostatnie schronisko na trasie. |
Nasze obawy nie spełniają się. Impreza potrwała do momentu aż ostatni zawodnik wbiegł na metę, po czym towarzystwo dość szybko się rozpłynęło, a w samym schronisku zapanował już definitywny spokój.
Po raz drugi natomiast mamy nieporozumienie z zamówieniem dań. Otóż należy bardzo wyraźnie wymawiać Nudelsuppe bądź Knödel Suppe!
sobota, 28 sierpnia 2021
To już ostatni, 7 etap szlaku Gesäuse Hüttenrunde oraz ostatni dzień naszego pobytu w Austrii. Mamy już tylko symboliczną ilość metrów przewyższenia do pokonania, a poza tym, głównym zadaniem na dzisiaj jest dotarcie do Admont.
|
Ostatnie chwile w wyższych partiach (powyżej dolin) Alp Ennstalskich. |
|
Ciężkie chmury nad Admont. |
Schodzimy do miejscowości Ardning, po czym ślad trasy kieruje nas na urokliwą ścieżkę wzdłuż rzeki Enns. Ostatnie kilometry Gesäuse Hüttenrunde przemierzamy w towarzystwie gęsto rosnących niecierpków, a po południu meldujemy się po 7 dniach na mecie - w Admont.
_______________________
Chociaż bywały podczas wędrówki deszczowe dni, to cieszę się, że nie mieliśmy codziennie czystego nieba. Uważam, że Alpy Ennstalskie najkorzystniej prezentują się w takiej przymglonej, dynamicznej oprawie. Sam przebieg trasy ma kilka słabych punktów, ale w ogólnym podsumowaniu, bardzo wypoczęliśmy, naładowaliśmy akumulatory i doceniliśmy możliwość nacieszenia się pięknem górskiej natury. Gesäuse Hüttenrunde to ciekawa propozycja trasy schroniskowej w Alpach o umiarkowanym charakterze, podczas głównym jej celem jest wędrówka sama w sobie i kontakt z naturą.
Szczegółowa rozpiska etapowa oraz informacje praktyczne dotyczące Gesäuse Hüttenrunde znajdują się w osobnym poście!
Fajna Łaziorka. Dzięki za relację, zamarzyłem trochę o takim powłóczeniu się po górach...
OdpowiedzUsuńFajna relacja! Byłem kiedyś w tych rejonach na via ferratach i bardzo miło wspominam. Odwiedziliśmy wtedy Hesshutte oraz właśnie Buchsteinhaus, który Wy ominęliście.
OdpowiedzUsuń