Obwodnica Jeleniogórska - 100 km pętla rowerowa

 

"Obwodnica Jeleniogórska" to oznakowany* szlak rowerowy w formie ogromnej pętli przekraczający nieco 100 km. Stanowi całkiem ciekawą propozycję na jednodniowe wyzwanie jak i weekendową wycieczkę rowerową z noclegiem. My wybraliśmy drugą opcję, ale żeby nie dociążać się z bagażem, tym razem zrezygnowaliśmy z tzw. formy bikepackingowej. Zabraliśmy ze sobą tylko plecaki rowerowe, rezerwując nocleg mniej więcej w połowie dystansu. Na trasie najbardziej ciekawił nas stan oznakowania oraz rodzaj nawierzchni. O widoki natomiast nie martwiliśmy się wcale, gdyż przebieg trasy przecina wszystkie pasma górskie okalające Kotlinę Jeleniogórską.


Rowerowa OBWODNICA JELENIOGÓRSKA 

 dane trasy i informacje praktyczne:


  • Dystans: ok 104 km
  • Przewyższenie: ok 1800 m
  • Przebieg: Trasa jest poprowadzona mało uczęszczanymi drogami publicznymi o niskim natężeniu ruchu. Wysoki procent stanowi nawierzchnia asfaltowa. W skali przejazdu całej trasy, niewiele jest jazdy w terenie. Ogólny przebieg trasy: Janowice Wielkie - Radomierz - Dziwiszów - Płoszczyna - Siedlęcin - Wrzeszczyn - Stara Kamienica - Chromiec - Kopaniec - Piechowice - Sobieszów - Podgórzyn - Sosnówka - Miłków - Kowary - Struźnica - Janowice Wielkie.
  • Rodzaj roweru: MTB hardtail lub gravel
  • *Oznakowanie: szlak rowerowy koloru zielonego. Na stan z 2023 roku praktycznie nie istnieje. Dla płynności jazdy rekomenduję użycie nawigacji lub jeżeli ktoś ma dobrą pamięć, wyuczyć się przebiegu trasy na blachę! 
  • Ślad GPX: do pobrania tutaj - taki sam jak na portalu Dolny Śląsk Rowerem - dostępne dodatkowe informacje o trasie.
  • Rodzaj nawierzchni: przeważnie aslaftowa i czasem gruntowa
  • Atrakcje na trasie: to przede wszystkim rozległe widoki/przestrzeń. Na trasie przejeżdżamy przez cztery pasma górskie okalające Kotlinę Jeleniogórską: Góry Kaczawskie,  Pogórze i Góry Izerskie, Karkonosze oraz Rudawy Janowickie. Z atrakcji bardziej krajoznawczych to m.in:  Zapora i Elektrowania Wrzeszczyn, Zbiornik w Sosnówce, Huta Julia w Piechowicach, ruiny zamku w Starej Kamienicy i mnóstwo urokliwie położonych podgórskich miejscowości oraz wsi
  • Start oraz meta: zależy tak naprawdę od nas. Pętle mają to do siebie, że dają możliwość wyboru. Dla niezmotoryzowanych jest możliwość dojazdu koleją do kilku punktów rozproszonych na trasie. Dworce/przystanki kolejowe znajdują się m.in. w Janowicach Wielkich, Piechowicach czy Starej Kamienicy.
  • Nasze wrażenia: ogólnie na plus, warto przejechać chociaż raz - nawet dla moim zdaniem jednego z lepszych widoków na Dolnym Śląsku - w okolicach Janowic Wielkich/Radomierza (patrz zdjęcie tytułowe); na minus brak oznakowania w terenie oraz za dużo asfaltu - być może rower gravelowy (szybsza jazda) podrasowałby ogólną ocenę za wrażenia.
  • Nasza strategia: za start oraz metę wybraliśmy Radomierz. Auto zostawiliśmy na bezpłatnym parkingu przy drodze krajowej nr 3. Pierwszego dnia przejechaliśmy północną część trasy, drugiego dnia południową. Nocleg zaplanowaliśmy w "Michałowej Zagrodzie" na obrzeżach Piechowic - oddalenie o ok 5 km od przebiegu trasy.


Jak nam było na trasie? 😉


niedziela, 30 lipca 2023


Do rozpoczęcia rowerowej przygody na Obwodnicy Jeleniogórskiej zbieramy się powoli. Śniadanko w domu bez pośpiechu, pakowanie w sumie tuż przed wyjazdem. Wszystko dlatego, że w pierwszej połowie dnia ma padać. A po co się pchać na starcie w deszcz, jak prognozują później przejaśnienia na niebie? Poza tym lipcowe dni są długie, więc nie straszna nam późna godzina startu. W Radomierzu, na wspomniany parking zajeżdżamy jakoś o 12:00.  Siedzimy jeszcze chwilę w aucie i czekamy aż wypadają się ostatnie krople deszczu. W końcu spada ta ostatnia, a my możemy zacząć działać. Wyciągamy rowery z bagażnika i montujemy przednie koła. Ostatnie testy, czy klocki hamulcowe nie ocierają się o tarczę, dopasowanie wysokości siodełka i jesteśmy gotowi! Obieramy ogólny kierunek na północ, z racji, że mimo wszystko jest cień szansy, że jeszcze jakaś zabłąkana chmura deszczowa może nas złapać, a profil tej części trasy daje nadzieję na szybsze jej przejechanie. Prognoza pogody na następny dzień zapowiada się na stabilniejszą.

Przekraczamy ruchliwą krajową drogę nr 3 i wjeżdżamy na spokojny, lekko nachylony asfalt. Na "dzień dobry" rozpoczynamy zbieranie przewyższenia. Nie zajechaliśmy jakoś daleko, gdy już jest okazja do chociażby chwilowej przerwy. Ciemne chmury nad Karkonoszami akurat się rozwiewają, a będące częścią Rudaw Janowickich Sokoliki dumnie prezentują się na pierwszym planie. To na pewno jest jeden z lepszych punktów widokowych na całej trasie Obwodnicy Jeleniogórskiej!

1. Widok na Sokoliki na tle Karkonoszy.
Jeden z lepszych widoków na trasie Obwodnicy Jeleniogórskiej.
2. Podjazd z Radomierza w stronę Komarna.

Lans ze Skajkiem na tle jednego z moich ulubionych widoków na Dolnym Śląsku. 

Jedziemy dalej, a w kluczowych miejscach zaczyna brakować oznakowania szlaku. Mamy przeczucie, że ten stan będzie się utrzymywać aż do mety. W Komarnie wjeżdżamy przez to w złą uliczkę. Na szczęście szybko korygujemy ten błąd, nie tracąc zbyt dużo czasu.

Bardzo często wspieramy się śladem trasy GPX wgranym do aplikacji na telefonie, ale to i tak powoduje zatrzymywanie się, bo jednak trzeba ten telefon wyciągnąć z kieszeni, odblokować, załączyć aplikację itd. Och, jak mi się marzy jakiś Garmin Edge na kokpicie mojego Skajka! Przejazd tras rowerowych nabrałby zupełnie innego wymiaru, a niestety stan oznakowania szlaków rowerowych w Polsce jest  w większości przypadków po prostu bardzo kiepski!

Jesteśmy też zaskoczeni ilością asfaltu na trasie. Liczyłam jednak na więcej jazdy w terenie..., ale gdy ten teren się już pojawia to mamy np takie wyzwania jak na zdjęciu poniżej:

1. Przedzieranie się z rowerem przez błoto i powalone drzewo. 2 & 3. Widoczki w słonecznej oprawie. 4. Zapora i Elektrownia Wrzeszczyn.

Gdy wjeżdżamy do Wrzeszczyna, kilka kropli deszczu zderza się z naszymi kaskami i wysuniętymi na kierownicy przedramionami. Akurat naszym oczom ukazuje się zadaszony przystanek przy zaporze. Postanawiamy przeczekać w nim ten przelotny deszcz. Przerwa na przekąskę z plecaka zarządziła się zatem sama.

Gdy przestaje padać, opuszczamy przystanek autobusowy i grzecznie prowadzimy u boku rowery przez zaporę. Znowu mamy troszkę terenu i to jeszcze pod górkę i po śliskich kamieniach, ale już przy pierwszych zabudowaniach Barcinka, ponownie spotykamy się z asfaltem. We wsi jest nawet miejsce specjalnie przygotowane dla rowerzystów, choć już nie prezentuje ono powiewu świeżości. Przyglądamy się z bliska atrakcjom "Przystani rowerowej". Na ogrodzonym terenie stoi m.in. bardzo stara mapa najbliższej okolicy - co ciekawe z zaznaczonym przebiegiem szlaku, którego śladem zaciekle ciągle podążamy! Nie robimy tutaj jednak żadnej przerwy, gdyż dosłownie kilka kilometrów wcześniej mieliśmy przerwę pod przystankiem we Wrzeszczynie. Ruszamy dalej, w kierunku Starej Kamienicy, która skrywa w sobie ciekawy obiekt krajoznawczy...

Ruiny zamku w Starej Kamienicy.

W Starej Kamienicy zatrzymują nas ruiny zamku ze zrekonstruowaną wieżą, na którą wstęp jest bezpłatny i całodobowy. Obecnie cały obiekt jest tzw. trwałą ruiną.

Ruiny zamku w Starej Kamienicy.

Od mety dnia dzieli nas jedynie przejazd przez jeszcze trzy wsie już po asfaltowych drogach. Kolejno meldujemy się w Małej Kamienicy, Chromcu i Kopańcu.

W Kopańcu opuszczamy szlak rowerowy i zjeżdżamy 5 km na nocleg do Piastowa - dzielnicy Piechowic. Dzięki temu, obiadokolację udaje się nam bezproblemowo zamówić z dowozem.


poniedziałek, 31 lipca 2023


Rozpoczęcie drugiej części "Obwodnicy Jeleniogórskiej" przeciąga ciekawa rozmowa z doświadczonym pszczelarzem podczas śniadania oferowanego przez noclegownię. Okazało się bowiem, że jest on obecnie na urlopie ze swoją żoną i... pszczołami, dla których okolica jest bardzo atrakcyjna.

Wystartowaliśmy o 11:00. Niestety to co tak fajnie się wczoraj na koniec dnia zjeżdżało, teraz trzeba było podjechać. Na rondzie w Kopańcu wybieramy trzeci zjazd i tym sposobem ponownie jesteśmy na przebiegu naszego rowerowego szlaku. Oczywiście znaków żadnych nie ma, ale na tym odcinku nie ma aż takich problemów z nawigacją - po prostu trzeba jechać w górę. Przy ostatnich zabudowaniach Kopańca, wjeżdżamy na Drogę Paśnikową, dzięki której osiągamy punkt o nazwie "Skrzyżowanie Kozia Szyja 780 m n.p.m. znajdujące się w Grzbiecie Kamienickim (Góry Izerskie). Jest to najwyżej położony punkt na całej trasie Obwodnicy Jeleniogórskiej.

Przed nami teraz długi, szutrowy zjazd wzdłuż górskiego potoku Mała Kamienna aż do Piechowic! Następnie wijąc się przez różne ulice i uliczki wjeżdżamy do Sobieszowa. Na małym skwerku, siadamy na ławce i robimy przerwę na batonika. Na zegarku mamy późne popołudnie.

Rozpoczynamy przejazd u podnóża Karkonoszy. Przy pomocy lokalnych, a niejednokrotnie osiedlowych dróżek meldujemy się w Kowarach - miasteczku na pograniczu Karkonoszy i Rudaw Janowickich.

1. Na asfalcie między wioskami. 2. Najwyższy punkt na trasie Obwodnicy Jeleniogórskiej. 3. Widoczki z trasy. 4. Z Zamkiem Chojnik.

Ciemne chmury nad Karkonoszami. Dzisiaj jednak żaden deszcz nas nie złapie!

W Kowarach, ulicą Wojska Polskiego rozpoczynamy podjazd do Gruszkowa (rejon Rudaw Janowickich). Droga nie jest ruchliwa, ale zaczynają się pojawiać znikąd "gravelowcy". Ja tam się nie szarpię i w żółwim tempie kręcę tylko na tyle, bym nie straciła równowagi. W pewnym jednak momencie mija mnie nawet sama Maja Włoszczowska. Nie czuję się jednak sprowokowana, by podkręcić tempo. Pomyślałam, że ani ona, ani jej grupa pewnie nie ma w nogach od wczoraj Obwodnicy Jeleniogórskiej. 😅

I po co było się tak spieszyć? Cała grupa i tak czekała na najwyższym punkcie drogi, z którego rozpoczyna się już zjazd do Gruszkowa, a następnie do Strużnicy. To, że na zjeździe wszyscy osiągali większe prędkości, tłumaczyłam jedynie brakiem rozwagi... 😜

1. Widok na Śnieżkę. 2. Sokoliki. 3. Przejazd przez świetne tereny w okolicach Trzcińska i Janowic Wielkich. 4. Łąki, pastwiska, Karkonosze w oddali.


Do mety mieliśmy jakieś 15 km, więc w skali całej trasy - rzut beretem! Na obiad postanawiamy wpaść do "Karioki" w Karpnikach, która oprócz noclegów oferuje również gastronomię.

Ostatni już odcinek między Karpnikami, Trzcińskiem i Janowicami Wielkimi (wzdłuż rzeki Bóbr) w porze tzw "złotej godziny" z widokiem na charakterystyczne Sokoliki jest jednym z lepszych na całej trasie i na pewno zajmie szczególne miejsce podczas naszych rowerowych wspominek. Nie ma się co dziwić, nawet ekipa Mai Włoszczowskiej postanowiła objechać wspomniany odcinek w tę i z powrotem (cała grupa mijała nas jeszcze dwa razy).

Ostatnie, mające domknąć pętlę kilometry jakie nam zostały do przejechania,  to te między Janowicami Wielkimi a Radomierzem. Końcówka nie zawodzi!

Sokoliki w słonecznikach.

Świetna końcówka trasy - i terenowo i widokowo!

Przy parkingu w Radomierzu, na którym zostawiliśmy auto, meldujemy się jeszcze przed zachodem słońca. Pomimo, że cały obszar Kotliny Jeleniogórskiej i otulające ją pasma górskie znamy bardzo dobrze, to taka rowerowa dwudniówka dała możliwość spojrzenia na swoje "podwórko" z innej perspektywy. I jak zawsze przy tego typu akcjach, okazuje się, że da się zobaczyć jeszcze coś nowego. Osoby, które nie znają Dolnego Śląska, a lubią jeździć na rowerze i nie przeszkadza im znaczna ilość asfaltu, koniecznie powinny wpisać Obwodnicę Jeleniogórską do swojego planera!


Komentarze

  1. Zapisane ;) Duża ilość asfaltu ma ten plus, że da się tę trasę zrobić w jeden dzień ;) Jakoś się tak składa, że raz w roku jakaś setka u mnie wpada, więc może to będzie w przyszłym? ;)

    "Och, jak mi się marzy jakiś Garmin Edge na kokpicie" - U mnie na biurku leży już od jakiegoś czasu Garmin Edge Explore 2 i czeka na dłuższy wypad...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba w tym sezonie rowerowym nie przekroczyłam setki w ciągu jednego dnia. A samą trasę przejedź, będziesz miał możliwość przetestowania Garmina. Z resztą, Gwiazdor chyba czytał ten post i się nade mną zlitował. W końcu i na moim kokpicie wyląduje Garmin. Mam inny, starszy model, więc przy okazji rowerowej ustawki będziemy mogli porównać oba modele. :)

      Usuń
    2. Tylko muszę ogarnąć mocowanie do niego, bo jedno jest u Kasi (w końcu to jej ;) ), ale jak będę jechać samemu, to nie będę całego uchwytu przekładać.

      Usuń
    3. Trasa przejechana, było ładnie, widokowo, ale... Wszystkie zdjęcia mi "zniknęły", więc chyba muszę przejechać ją jeszcze raz ;)

      Usuń
    4. A co się stało ze zdjęciami?!

      Usuń
    5. Pewności nie mam, ale mocne przypuszczenia są takie: Często na jednej karcie mam zdjęcia z kilku wyjazdów, zgrywam co jakiś czas i pewnie myślałem, że mam je na komputerze i kliknąłem "formatuj". Więc moja wina.

      Aczkolwiek jest też szansa, że w jakimś folderze na pulpicie się ukryły, aczkolwiek w to nie wierzę.

      Usuń
    6. Oj tak, skąd ja to znam! Sama mam misz-masz wyjazdowy na różnych kartach SD i jak przychodzi do przygotowań na większy wyjazd to nigdy nie mam czystej karty pamięci! Także też nad tym nie panuję. Na razie żadnych zdjęć z większego wyjazdu nie straciłam, ale wierzę jak łatwo jest je przez przypadek stracić!

      Usuń
  2. Jak dla mnie to są właśnie super trasy na rower, choć piszę to z pozycji rowerzysty z przed ok 25ciu lat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam rower jako odkrywanie na nowo swojego "podwórka". Beskidy, w które masz najbliżej to świetny obszar na dwa kółka! Zawsze możesz jeszcze rozważyć rower elektryczny. Widziałam, że "infrastruktura" pod te rowery jak np stacje ładujące itd, całkiem dobrze rozwija się w Beskidach.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

SCHRANKOGEL - trzytysięcznik dla początkujących

DRABINA WAŁBRZYSKA - kondycyjny wycisk w Sudetach!

Jezioro Iseo - poradnik praktyczny [gotowiec urlopowy!]

Szlak Kopaczy - dzienny dystans pieszy pobity!